Mężczyzna, który wszedł w sylwestrowy wieczór do klubu Reina w Stambule, strzelał pewnie i celnie. Przyłożył automat do biodra i metodycznie zasypywał kulami pierzchający w popłochu tłum. Na ponad 200 wystrzelonych pocisków tylko 20 chybiło celu. Gdy opróżnił jeden magazynek, rzucał granat, by zdezorientować ofiary i zyskać chwilę na przeładowanie broni, po czym kontynuował masakrę. Na miejscu zginęło 39 osób, 70 zostało rannych, a napastnik rozpłynął się w powietrzu. W chwili zamykania tego wydania „Wprost” władze tureckie trzymały tożsamość napastnika w ścisłej tajemnicy, a w całym kraju trwały aresztowania powiązanych z nim ludzi. Eksperci byli jednak zgodni co do jednego: zamach nie był dziełem prowadzonego religijnym uniesieniem samotnego wilka, który porywa ciężarówkę, żeby wjechać w tłum przypadkowych ludzi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.