Karol Wasilewski
14 robi zakupy w Lidlu lub Biedronce, 4 proc. właśnie proc. uczestników tegorocznego Open’er Festivalu to kobiety, które starają się o dziecko, a 11 proc. to osoby homoseksualne. Aż 82 proc. imprezowiczów zamierza kupić jakąś nieruchomość. Skąd to wszystko wiemy? Dane te pochodzą z silnika danych firmy Selectivv (specjalizującej się w marketingu mobilnym i działającą, poza polskim rynkiem, także na Ukrainie, w Rumunii i Indiach) i zbierane są za pomocą bezpłatnych aplikacji. Ludzie, logując się w sieci i oznaczając swoją lokalizację, udostępniają też wszystkie możliwe dane o sobie. Są firmy, które zajmują się skupem tych danych, ich analizą i odpowiednim sprofilowaniem każdego z nas. Przykład danych z Open’era pokazuje, że firmy marketingowe wiedzą o nas więcej niż my sami. Oddaliśmy naszą anonimowość bezpowrotnie, a co gorsza, za darmo. I nawet o tym nie wiemy. – Jesteśmy profilowani w każdej sekundzie – na potrzeby reklamodawców. To, gdzie mieszkamy, jakiego urządzenia używamy do przeglądania sieci lub jakie aplikacje mamy zainstalowane na smartfonie, może o nas bardzo wiele powiedzieć. To jest właśnie mechanizm wykorzystywany przez firmę Selectivv, który pozwala lepiej dopasować do nas reklamy. Dzieje się to oczywiście całkowicie automatycznie i w ułamku sekundy – mówi Piotr Kościelniak, redaktor naczelny magazynu „Focus”. – Wartość informacji na nasz temat zależy od tego, jak bardzo są dokładne. Wiedza o płci, wieku czy miejscu zamieszkania jest warta dużo mniej niż informacja na przykład o przebytych chorobach – to można wywnioskować z historii wyszukiwania w Google’u, ale też o zainteresowaniach, planach zakupowych czy preferencjach seksualnych – dodaje.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.