Aresztowania krnąbrnych obywateli nie są w Chinach czymś niezwykłym. Do więzienia trafiają dysydenci, jak zmarły niedawno w więzieniu laureat Pokojowej Nagrody Nobla, Liu Xiaobo. Z policją na karku żyją także działający w podziemiu chrześcijanie i członkowie ruchu Falun Gong. Ich przywiązanie do ćwiczeń oddechowych i gimnastyki ma zagrażać stabilności Chińskiej Republiki Ludowej. Żadna z nękanych grup nie budzi jednak w Chinach i poza nimi takich emocji jak członkowie Kościoła Boga Wszechmogącego, znani także pod znacznie bardziej elektryzującą nazwą Błyskawica Wschodu. Pod koniec lipca śledczy chińscy aresztowali 18 osób ze ścisłego kierownictwa wspólnoty cieszącej się w Chinach naprawdę złą sławą. Jej członkowie mają na koncie wyroki za porwania, zastraszanie, a nawet morderstwa na opornych wobec ich nauk ludziach. – Wielu zatrzymanych to ludzie po przejściach osobistych, z poważnymi depresjami – oświadczył Dong Jiangfeng, policjant z Chandxing w prowincji Zhejiang na wschodzie Chin, gdzie miały miejsce aresztowania. Kościół lub – jak chcą władze – sekta, werbuje wyznawców głównie wśród niewykształconych gospodyń domowych i chińskich chrześcijan, których przyciąga zwyczajna z pozoru działalność misyjna. Szybko jednak okazuje się, że głównym zadaniem członków Błyskawicy Wschodu ma być poddanie się woli pani Yang Xiangbang, używającej także przydomka Błyskawica Deng. Jej mąż, a zarazem naczelny kapłan Kościoła Boga Wszechmogącego, Zhao Weishan dojrzał w niej na początku lat 90. inkarnację Jezusa Chrystusa. Wyjęty spod prawa w połowie lat 90. ruch liczy dziś około miliona członków i jest najbardziej wojowniczą spośród działających w Chinach
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.