To będzie reforma niemal bezkosztowa. Wszystkie wydatki zostaną pokryte z subwencji oświatowej – przekonywała minister edukacji Anna Zalewska już w styczniu, kiedy rząd podjął decyzję o wdrożeniu reformy edukacji. Dodała też, że MEN zadbało o nauczycieli i powstanie dla nich ponad 5 tys. nowych miejsc pracy. – To kłamstwa – mówi Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi.
Za takie prezenty dziękuję
– Póki co, nie dostaliśmy od MEN ani złotówki – zżyma się. Wstępnie szacuje, że na całą reformę, rozciągniętą na trzy lata, Łódź musi wydać blisko 70 mln zł. W pierwszej fazie magistrat wyłożył już ok. 8 mln zł. Na urządzenie w szkołach podstawowych niezbędnych dla siódmoi ósmoklasistów pracowni fizycznych, chemicznych i biologicznych oraz na sale gimnastyczne. Na zakup dodatkowych ławek, tablic, krzeseł, przysposobienie sanitariatów, remonty. No i na odprawy dla zwalnianych nauczycieli. – W lutym minister Zalewska powiedziała, że ma dla mnie prezent, czyli sto dodatkowych miejsc pracy dla nauczycieli. Nie wierzyłem i się nie pomyliłem. Ostatecznie około stu nauczycieli i pracowników administracyjnych musimy zwolnić. Za takie prezenty dziękuję – mówi wiceprezydent Trela. Od początku wdrażania reformy Łódź idzie pod prąd. W czerwcu wojewódzki sąd administracyjny uchylił opinię łódzkiego kuratora oświaty Grzegorza Wierzchowskiego o kształcie nowej siatki szkół (wyrok jest nieprawomocny). To właśnie kuratorzydecydowali, jak zmienią się szkoły w poszczególnych gminach. Łódzki kurator nie zgadza się z opinią sądu i zapowiedział dalsze kroki. Jakie? Wciąż nie wiadomo. Na razie siatkę szkół samorząd stworzył według własnego planu. Wydatki związane z reformą miasto pokrywa z własnego budżetu, ale Trela zapewnia, że upomni się o każdą złotówkę: – Skoro rząd obiecywał, że samorządy nie poniosą kosztów, teraz my mówimy: sprawdzam. Dwa tygodnie temu miasto złożyło wnioski do MEN o zwrot 3 mln zł za wyposażenie i doposażenie klas. Zapowiada kolejny wniosek, na ok. 5 mln zł, o odszkodowanie za zwolnienia kadry. – Mam poczucie, że te pieniądze są wydawane niecelowo, niewłaściwie. Kosztem zaplanowanych inwestycji i modernizacji. Liczę, że MEN spełni obietnicę i zwróci samorządom poniesione koszty – tłumaczy wiceprezydent. Ale dodaje, że jeśli ministerstwo nie zechce płacić, trzeba będzie – choć to najgorszy scenariusz – wystąpić na drogę sądową.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.