Stach Szabłowski
Przez sale Metropolitan Museum w Nowym Jorku biegnie truchtem grupa osób w różnym wieku. Prowadzi ją para muskularnych performerek w błyszczących sukienkach i sportowych butach. MET to jedno z najlepszych muzeów sztuki w Stanach. Jest tu co oglądać. Prowadzące „procesję” artystki zatrzymują więc grupę przed niektórymi eksponatami; wtedy wszyscy ćwiczą przysiady przed rokokowym portretem albo skaczą „pajacyki”, wpatrując się w starożytną rzeźbę. Rytmu nadaje dyskotekowa muzyka. Potem korowód rusza na dalsze zwiedzanie – oczywiście biegiem albo energicznym marszem z wymachami ramion. Panie ochroniarki, które kiedyś upominały nas w galeriach, aby nie biegać, nie dotykać eksponatów i nie zapomnieć muzealnych kapci, mogłyby dostać na ten widok zawału. Wygląda jednak na to, że będą musiały się do takich obrazków przyzwyczaić. „Museum workout” czyli „Muzealny wycisk” – program zwiedzania kolekcji MET połączony z ćwiczeniami fizycznymi – okazał się hitem. Prowadzą go tancerki i performerki z zespołu Monica Bill Barnes & Company. Motto tej trupy brzmi: „Przynosimy taniec tam, gdzie nie jest jego miejsce”. W przeszłości uważało się, że muzealne sale nie są miejscem na tańce ani tym bardziej na gimnastykę, ale to się zmieniło. „Muzealny wycisk” ma kolejną edycję, a widzowie chcą więcej. Pragną, jak ujął to jeden z nowojorskich krytyków, być w muzeum nie tylko zainspirowani, lecz także spoceni.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.