Borys niedawno tłumaczył jednemu ze śląskich znajomych, że nie musi knuć przeciwko Schetynie, bo liderstwo spadnie mu jak jabłko Newtonowi – opowiada nasz informator. Ten 39-letni polityk jest synem szefa powiatowych struktur PSL w Wadowicach. Jego ojciec kandydował dwukrotnie do Sejmu – z list Unii Pracy i Samoobrony. On sam karierę polityczną zaczynał jako radny Zabrza w 2002 r. z ramienia Platformy Obywatelskiej.
Dziecko szczęścia
Borys Budka to prawdziwe dziecko szczęścia. Jako 37-latek został ministrem sprawiedliwości, awansował na wiceszefa Platformy, a po dwóch latach w opozycji przebił w popularności lidera PO Grzegorza Schetynę. Podczas protestów w sprawie reformy sądownictwa to jego chcieli słuchać młodzi ludzie, którzy wyszli na ulice. A dziś mówi się o nim, że jest przyszłością Platformy. Na razie ta przyszłość jest dalece niepewna ze względu na błędy, które ostatnio popełnia Budka. – Ludzie się budują pod wpływem okoliczności, kto wie, czy Budka nie wyrośnie na rasowego lidera – zastanawia się polityk PO. Borysa Budkę wyłowił z trzeciego szeregu posłów Platformy ówczesny minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk, który odszedł z rządu Ewy Kopacz niemalże z dnia na dzień, w atmosferze lekkiego skandalu związanego z posiadaniem broni bez ważnego zezwolenia. – Ale nie rozpaczał ani nie psioczył, tylko zadbał o to, żeby na jego miejsce przyszedł ktoś mu życzliwy, a nie wrogi – opowiada nasz rozmówca z PO. A że Grabarczyk był szefem tzw. spółdzielni, wspierającej Donalda Tuska, podobnie jak nieżyjący już dziś Tomasz Tomczykiewicz, lider śląskiej PO, w ten sposób wspólnie wytypowali Budkę na nowego ministra sprawiedliwości i zarekomendowali go premier Ewie Kopacz.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.