Właśnie upadł w Rumunii gabinet premiera Michała Tudosego, po tym, jak władze rządzącej partii socjaldemokratycznej odmówiły mu dalszego poparcia. Tudose został szefem rządu ledwie pół roku temu, w efekcie wotum nieufności, jakie parlament uchwalił wobec jego poprzednika – premiera Sorina Grindeanu. Obaj politycy wywodzą się z tej samej lewicowej formacji o korzeniach postkomunistycznych. Obaj też utracili władzę, gdyż nie dość starali się ochronić przed odpowiedzialnością karną szefa swojej partii Liviu Dragneę, który de facto rządzi zarówno partią, jak i całą Rumunią. Grindeanu przestraszył się masowych protestów ulicznych i nie wykonał partyjnego polecenia przeforsowania praw, które przez wprowadzenie wysokich finansowych progów dla przestępstwa korupcji uwolniłyby od procesów karnych zarówno samego szefa partii, jak i innych skorumpowanych działaczy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.