Wyścig z czasem trwa. Jeżeli Polska nie chce oddawać Brukseli 150 mln zł w marcu przyszłego roku, musimy zacząć wydawać elektroniczne dowody osobiste. To nasze zobowiązanie wobec Unii Europejskiej, które zaciągnęliśmy jeszcze w 2010 r. Przed dwoma tygodniami opisywaliśmy wyniki audytu, który sprawdzał, co się działo w projekcie e-Dowód, który rząd PiS uruchomił w 2016 r. po to, by do portfeli Polaków trafił elektroniczny dowód osobisty. Przy okazji tamtej publikacji zapytaliśmy resort cyfryzacji, jak będzie wyglądał nowy dokument tożsamości, którego emisja ma rozpocząć się już za 10 miesięcy.
Jak się okazuje, przyjęte rozwiązanie jest bardzo skromne. Oczywiście potwierdzimy nim swoją tożsamości, a także zostanie na nim zakodowany nasz elektroniczny podpis osobisty. To jednak wszystko. Nowy elektroniczny dowód nie będzie natomiast służył jako dokument potwierdzający wykonanie świadczenia medycznego. To planowane wcześniej rozwiązanie miało uszczelnić system finansowania służby zdrowia. Choć Ministerstwo Cyfryzacji stwierdza, że jest ono zakładane przez komitet sterujący projektem e-Dowód, to z naszych informacji wynika, że jest nierealne chociażby ze względu na to, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie dysponuje na chwilę obecną infrastrukturą informatyczną (wgrywanie certyfikatów NFZ od marca 2019 r.), by je obsługiwać. Co więcej, nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że NFZ planuje uruchomić swój elektroniczny dokument rejestrujący świadczenia medyczne – kartę pacjenta.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.