To było najgorzej zatuszowane morderstwo w dziejach – powiedział nie bez żalu Donald Trump i tym razem nie sposób się z nim nie zgodzić. Śmierć saudyjskiego dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego to epopeja, którą śledzi cały świat. Kolejne odsłony makabrycznego mordu dokonanego na terenie saudyjskiego konsulatu w Stambule są starannie dozowane przez tureckich śledczych. Napięcie budowane jest z wprawą godną najlepszych hollywoodzkich scenarzystów. Mamy więc umiejętnie rozegrany wątek polityczny, zgodnie z którym dzielny szermierz wolnego słowa zapłacił najwyższą cenę za krytykowanie autorytarnego saudyjskiego reżimu. Jest też wątek miłosny: Chaszukdżi poszedł do konsulatu kontrolowanego przez wrogi mu reżim, żeby wydobyć papiery rozwodowe, umożliwiające mu zawarcie czwartego już w życiu małżeństwa. Zaryzykował życie dla miłości, wiedząc, że może spotkać go coś złego. No i mamy całą serię mrożących krew w żyłach szczegółów jego śmierci, dostarczanych przez anonimowe źródła tureckie. Wypływają one na światło dzienne z bezlitosną regularnością, zmuszając mocarstwa zachodnie do publicznego odcinania się od Arabii Saudyjskiej. Nie jest to na rękę żadnemu z najgłośniej nawet krytykujących Saudów przywódców. Bo kto chciałby zadzierać z ich pieniędzmi i wpływami w polityce i gospodarce? Żal, pobrzmiewający w słowach Trumpa o fatalnie zatuszowanej zbrodni, jest podzielany po cichu także w Paryżu, Berlinie i Londynie. Każdy zorientowany w kulisach tej afery polityk wie, że starannie dozowane przez Turków napięcie tylko częściowo ma źródła w prawdzie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.