Może, pomyślałem, nie musimy się spieszyć ze stygmatyzowaniem. Zawsze naganne i zawsze karygodne jest zastosowanie przemocy wobec słabszego, a przemoc domowa z zasady jest właśnie taką. Reagować i karać? Tak. Niemniej pojedyncze poważne wykroczenie drogowe – zawsze naganne i zawsze karygodne – nie czyni jeszcze z człowieka pirata drogowego, udział w pijackiej burdzie bywa pojedynczym głupim epizodem…
Automatyzm karania w wielu sprawach wydaje nam się nadmiernym rygoryzmem – czemu nie miałoby być tak w przypadku pojedynczego aktu przemocy w rodzinie? Głos zabrali specjaliści i aktywiści. Przeważa pogląd, że lepiej ewentualne łagodne podejście do sprawcy nawet pojedynczej przemocy zostawiać sprawiedliwości, a robienie ustawowych furtek podważy wieloletni wysiłek uświadamiania Polakom, że „w domu” nie znaczy „bezkarnie”. Dałem się przekonać. Czyni to ze mnie, jak sądzę, osobę nietuzinkową i niezwykłą (i być może odrobinę nieskromną?). Po prostu… dałem się przekonać. A przecież mogłem, pod wpływem jazgotu części środowisk „demokratycznej” ksenofobii, zaczynającej entą krucjatę, pójść w drugą stronę.
Przecież kiedy człowiek słyszy, że prawica stanowi wylęgarnię jaskiniowych trolli ubranych w wojskowe buty i mundury SA, to chętnie by się odwinął. I nieraz się odwija. Kiedy pisofob słyszy o sobie, że jest genderowym bolszewickim lewakiem, też ma chętkę się odwijać – i czyni to. Nieraz nawet je kasze i pęczak, byle na złość prawicy (ta, jak wiadomo, żywi się głównie schabem, a ze świńskich skórek własnoręcznie robi tornistry). Gros polskich prawicowców ma rację w wielu sprawach i jest normalna. Gros polskich antyprawicowców ma rację w wielu sprawach i jest normalna. Czasy takie, że wystarczy to wiedzieć, by być bardzo oryginalnym.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.