Prowokacja medialna - Kociarzem Roku Lech Kaczyński, a co z Jarosławem? * Czołg Rudy gwałcił bezbronne niemieckie armaty
Medialna prowokacja?
KOCIA MUZYKA
– Nikt nie wie lepiej ode mnie, jak wielką miłością pan przewodniczący obdarza koty… na inną nie ma już miejsca… – przyznaje ze smutkiem posłanka Szczypińska, której nie jest dane żyć z obiektem swych uczuć, choćby na kocią łapę.
– Bracia Kaczyńscy mają niezłego kota i obu się ta nagroda należy – podkreślił znany specjalista od meszek i ćmiankowatych, ale i, jak się okazuje, kotowatych, Stefan Niesiołowski (PO).
– Poseł Niesiołowski lata do różnych telewizji jak kot z pęcherzem – odciął się Przemysław Gosiewski. – I drze z nami koty.
– To PiS sądzi, że jak ma w TVP panią Kotecką, to może obracać kota ogonem – zauważył minister Zdrojewski.
– Koniec zabawy w kota i myszkę – podsumował Jarosław Kaczyński. – Wyborcy platformy już widzą, że wybrali kota w worku i z wyborczych obietnic będzie tyle, co kot napłakał. Np. zamiast autostrad w wielu miejscach nadal straszą kocie łby.
Platforma liczy jednak, że przy kolejnych wyborach wyborcy nie pogonią jej kota i znowu spadnie jak kot na cztery łapy.
Co zagraża Polsce
Z jednej strony szkoda, że amerykański satelita, mimo zapowiedzi, nie trafi ł do Polski, to znaczy nie trafi ł w Polskę. Byłaby to szansa na wywiązanie się USA z tzw. offsetu, w kwestii nowoczesnych technologii, którego realizacja nieco kuleje. Z drugiej jednak strony: czy zamiast tarczy antyrakietowej nie należałoby zainstalować u nas czegoś przeciwko spadającym amerykańskim satelitom?
Nowi „Czterej pancerni"
„Gazeta Wyborcza" i TVP lansują ostatnio serial „Czterej pancerni i pies". Do niedawna uchodził on za prokomunistyczny, teraz jednak może zyskać opinię fałszującego prawdę o tragedii wypędzonych. Czy nie przydałby się choć jeden nowy odcinek w duchu pojednania?
Jest rok 1944. Europa od lat żyje w przyjaźni. Nagle na demokratyczne Niemcy napada czołg Rudy, na całym odcinku pokojowej polsko-niemieckiej granicy.
Rudy, ukradziony wcześniej przez Polaków w Berlinie, był jedynym czołgiem pacyfistycznej armii niemieckiej. Niemcy są zatem zupełnie bezbronne, gdy atakuje je pijana polsko-gruzińska załoga wraz z pijanym psem, janczarem w służbie polskiej (Szarik wszak był owczarkiem niemieckim), co świadczy o zupełnym zezwierzęceniu oprawców.
Rudy goni miliony bezbronnych ofiar, po drodze gwałcąc bezbronne niemieckie czołgi, wozy pancerne i armaty, a nawet całe wały pomorskie, aż do samego Berlina. Podobnie załoga, nie mówiąc o Szariku, który nie przepuszcza nawet bezbronnym niemieckim wiewiórkom.
W miejscu, gdzie wreszcie krwawy Rudy się zatrzymał, powinno powstać Muzeum Wypędzonych, a powyższy odcinek serialu powinien być tam obowiązkowo wyświetlany.
KOCIA MUZYKA
Miesięcznik „Kot" tytuł Kociarz Roku przyznał Lechowi Kaczyńskiemu. A przecież z miłości do kotów bardziej znany jest Jarosław Kaczyński. Czyżby prowokacja?
– To kocia robota platformy, która ma wpływy nawet w miesięczniku „Kot" – oświadczył oburzony Joachim Brudziński (PiS). – PO widocznie chce, by lider PiS z prezydentem żyli jak pies z kotem.– Nikt nie wie lepiej ode mnie, jak wielką miłością pan przewodniczący obdarza koty… na inną nie ma już miejsca… – przyznaje ze smutkiem posłanka Szczypińska, której nie jest dane żyć z obiektem swych uczuć, choćby na kocią łapę.
– Bracia Kaczyńscy mają niezłego kota i obu się ta nagroda należy – podkreślił znany specjalista od meszek i ćmiankowatych, ale i, jak się okazuje, kotowatych, Stefan Niesiołowski (PO).
– Poseł Niesiołowski lata do różnych telewizji jak kot z pęcherzem – odciął się Przemysław Gosiewski. – I drze z nami koty.
– To PiS sądzi, że jak ma w TVP panią Kotecką, to może obracać kota ogonem – zauważył minister Zdrojewski.
– Koniec zabawy w kota i myszkę – podsumował Jarosław Kaczyński. – Wyborcy platformy już widzą, że wybrali kota w worku i z wyborczych obietnic będzie tyle, co kot napłakał. Np. zamiast autostrad w wielu miejscach nadal straszą kocie łby.
Platforma liczy jednak, że przy kolejnych wyborach wyborcy nie pogonią jej kota i znowu spadnie jak kot na cztery łapy.
Co zagraża Polsce
Z jednej strony szkoda, że amerykański satelita, mimo zapowiedzi, nie trafi ł do Polski, to znaczy nie trafi ł w Polskę. Byłaby to szansa na wywiązanie się USA z tzw. offsetu, w kwestii nowoczesnych technologii, którego realizacja nieco kuleje. Z drugiej jednak strony: czy zamiast tarczy antyrakietowej nie należałoby zainstalować u nas czegoś przeciwko spadającym amerykańskim satelitom?
Nowi „Czterej pancerni"
„Gazeta Wyborcza" i TVP lansują ostatnio serial „Czterej pancerni i pies". Do niedawna uchodził on za prokomunistyczny, teraz jednak może zyskać opinię fałszującego prawdę o tragedii wypędzonych. Czy nie przydałby się choć jeden nowy odcinek w duchu pojednania?
Jest rok 1944. Europa od lat żyje w przyjaźni. Nagle na demokratyczne Niemcy napada czołg Rudy, na całym odcinku pokojowej polsko-niemieckiej granicy.
Rudy, ukradziony wcześniej przez Polaków w Berlinie, był jedynym czołgiem pacyfistycznej armii niemieckiej. Niemcy są zatem zupełnie bezbronne, gdy atakuje je pijana polsko-gruzińska załoga wraz z pijanym psem, janczarem w służbie polskiej (Szarik wszak był owczarkiem niemieckim), co świadczy o zupełnym zezwierzęceniu oprawców.
Rudy goni miliony bezbronnych ofiar, po drodze gwałcąc bezbronne niemieckie czołgi, wozy pancerne i armaty, a nawet całe wały pomorskie, aż do samego Berlina. Podobnie załoga, nie mówiąc o Szariku, który nie przepuszcza nawet bezbronnym niemieckim wiewiórkom.
W miejscu, gdzie wreszcie krwawy Rudy się zatrzymał, powinno powstać Muzeum Wypędzonych, a powyższy odcinek serialu powinien być tam obowiązkowo wyświetlany.
Więcej możesz przeczytać w 9/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.