Tworząc „nowe społeczeństwo”, komuniści starali się wyeliminować daty i wydarzenia, np. 11 listopada, które w jasny sposób stanowiły o polskości. A działacze opozycji niepodległościowej kultywowali te rocznice, żeby podkreślić obcość komunizmu wobec polskiej tradycji narodowej. Wówczas nie funkcjonowało jeszcze pojęcie „polityki historycznej”, choć zachowanie w pamięci Polaków lub wyeliminowanie z niej daty 11 listopada 1918 r. było jednym z jej istotnych elementów.
„Polityka historyczna" to dziś tak popularny termin, że nie jest zdefiniowany w powszechnym obiegu. Gdyby się jednak pokusić o sformułowanie jego podstawowych cech, można przyjąć, że polityka historyczna to element propagandy integracji, której celem jest – idąc za Jacques’em Ellulem, socjologiem opisującym nowoczesne społeczeństwa – stabilizacja, unifikacja i wzmocnienie społeczeństwa lub narodu. Kto decyduje o kierunkach polityki historycznej? Elity, bo to zawsze one kierują zbiorowościami.
Więcej możesz przeczytać w 46/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.