W przestronnym, niezbyt nowoczesnym gabinecie do niedawna ważyły się losy najważniejszych ludzi w kraju. Tu zapadały decyzje o tajnych strategiach politycznych. O przekroczenie tego progu zabiegali wszyscy, którzy chcieli załatwić coś w Platformie lub instytucjach zależnych od państwa. Teraz na korytarzu nikt już nerwowo nie wyczekuje na audiencje. A w fotelu, który zajmował polityczny wojownik wagi ciężkiej Grzegorz Schetyna, zasiadł facet od wykonywania zadań. Jerzy Miller.
Wymienić Grzegorza Schetynę na Jerzego Millera to tak, jakby zatrudnić menedżera znającego nowoczesne zasady zarządzania w miejsce bosmana, który niejeden sztorm w życiu przeżył, ale zamiast z ludźmi dyskutować, woli trzymać ich za twarz. Poprzedni minister spraw wewnętrznych i administracji to jeden z najtwardszych graczy na polskiej scenie politycznej. Żelazną ręką trzymał partię, kontrolował administrację, a zaufanych ludzi wstawiał do spółek skarbu państwa. Budował i rozbijał koterie, eliminował konkurentów, promował tych, którzy udowadniali swoją lojalność. Umiał rozszerzać wpływy, czyli robić to, o czym marzy większość polityków.
Więcej możesz przeczytać w 46/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.