Jeśli mamy w Polsce parady równości, to dlaczego nie mamy mieć parad nierówności? Jeśli weszliśmy do Europy, która jest otwarta i różnorodna, to dlaczego nie tolerować tych, którzy wszelką inność uważają za zagrożenie dla narodowej czystości i tradycji? Jeśli jedni deklarują, że wszyscy ludzie są równi, to dlaczego inni nie mają prawa wykrzykiwać, że są lepsi (bo „narodowi", „katoliccy”), a inni to „zboki” (bo geje, bo liberałowie)? Równość praw w dzisiejszej Polsce należy się również tym, którzy uważają się za jej ekskluzywnych posiadaczy. I w pełni rozumiem chłopaków z Młodzieży Wszechpolskiej i innych ugrupowań o mentalności plemiennej, którzy są dumni z tego, co mają, czyli odziedziczonej narodowości wraz z jej symbolami i mitami, wokół których można zbudować – raz do roku – publiczną tożsamość, a cały rok cieszyć się Polską w miarę otwartą i demokratyczną. Tak jak staram się zrozumieć kibiców piłkarskich, którzy nie widzą świata poza własnym klubem i gotowi są zabić tych, którzy tej miłości nie podzielają. Demokracja odkrywa przed nami różnorodność ludzkich postaw, co mnie ogromnie cieszy, mimo że niektóre z nich wydają mi się nieco dziwaczne, fałszywe lub skrajnie ubogie.
Kompletnie nie rozumiem jednak intelektualistów, czy – mówiąc prościej – ludzi władających piórem, którzy takich postaw gotowi są bronić z niekłamanym entuzjazmem. Ostatnio natrafiłam na wiele takich obron, ale jedna zwaliła mnie dosłownie z nóg, a dodam, że nie wydrukowano jej w „Naszym Dzienniku", ale w renomowanym piśmie codziennym. Autor – litościwie ukryję nazwisko – pisze: „Wiadomo – gdy Młodzież Wszechpolska urządza kontrmanifestację przeciw legalnie paradującym gejom, to jest skandal, horrendum, bezprawie i włosy z głowy. Gdy geje będą blokować legalną manifestację z udziałem m.in. wszechpolaków, to machery z >Gazety Wyborczej< są zachwyceni; tak właśnie wygląda w ich przekonaniu poszanowanie dla prawa i tolerancja. Tak jak Göring o tym, kto jest Żydem, tak oni (…) rozporządzają prawem orzekania, kto jest faszystą i kto jest wykluczony z życia publicznego”. Na końcu tekstu autor dzieli się informacją, że weźmie udział w marszu narodowców. Brawo!
Oczywiście można powiedzieć, że ów autor nienawidzi „Gazety Wyborczej" i ta nienawiść bardzo obciąża mu głowę, można też ulitować się nad autorem, bo – jak widać – miał sporo do czynienia z bardzo agresywnymi gejami, którzy nie tylko paradują i niszczą polską rodzinę (może jego?), ale też nagminnie krzywdzą narodowców, blokując ich niewinne parady.
Autor sądzi jednak również, że nikt, a zwłaszcza „Gazeta Wyborcza" nie ma prawa do osądzania, kto jest faszystą, to znaczy kto zagraża bardziej demokracji: geje czy chłopaki z Młodzieży Wszechpolskiej i zwolennicy czystości rasy, narodu i religii. Otóż myślę, że tu autor bardzo się myli i nie trzeba „Gazety Wyborczej”, by na różnorodnej publicznej scenie jakieś fundamentalne odróżnienia poczynić. Zwłaszcza jedno: między tymi, którzy walczą o wolność, i tymi, którzy walczą z wolnością. Wystarczy sobie wyobrazić świat zorganizowany przez jednych i drugich. Otóż w świecie tych pierwszych narodowcy mogliby (i mogą) organizować swoje parady, rządzić (co było udziałem wszechpolaka Romana Giertycha), a autor może pisać swoje najbardziej głupkowate teksty na dowolny temat, natomiast w świecie zorganizowanym przez narodowców nie tylko nie byłoby żadnej różnorodności, ale nawet wzmiankowany autor musiałby ograniczyć swoje artykuły do pochwały zastanego narodowego porządku. Na pocieszenie miałby oczywiście satysfakcję z likwidacji „Gazety Wyborczej” a być może nawet z osadzenia Adama Michnika w więzieniu. I wszystko byłoby tak jak dawniej. Żylibyśmy w jednolitym świecie, pełnym narodowej symboliki, z centralistycznie opracowywaną wizją narodowej historii, bez gejów, feministek, obcokrajowców i liberałów. Zapewne wtedy jacyś studenci zaczęliby organizować nielegalne manifestacje, które szybko byłyby rozpraszane przez narodową policję...
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.