Podaruj swojemu dziecku bezpieczną przyszłość, polisę na wypadek raka – tak reklamują się firmy oferujące przechowywanie krwi pępowinowej noworodków. – To cyniczne wykorzystywanie strachu rodziców – twierdzą medyczne autorytety.
Późne popołudnie. Oddział położniczy jednego z warszawskich szpitali. W poczekalni kilku panów – każdy z torbą wypchaną pieluchami, ubrankami i kosmetykami dla potomka, który powita świat już za kilka godzin. Jeden z mężczyzn ma pod pachą kolorowy karton wielkości pudełka na buty. To pojemnik na krew pępowinową, która zostanie pobrana tuż po urodzeniu się dziecka.
– To moje pierwsze dziecko, więc nie zamierzam na niczym oszczędzać. Zamówiłem opiekę położnej, a wcześniej opłaciłem prywatne wizyty u specjalistów. Rodzice żony kupili wózek za ponad 3 tys. zł, a moi zafundowali pobranie tej krwi – opowiada przyszły ojciec. Dodaje, że choć „na krwi pępowinowej to on dokładnie się nie zna, ale żona dużo na ten temat przeczytała i zdecydowała o jej pobraniu".
Więcej możesz przeczytać w 12/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.