Najwięcej Fryderyków dostali Monika Brodka i Acid Drinkers. Z tej doniosłej okazji gratuluję nagrodzonym brzydkich miedzianych przycisków do papieru w kształcie ukrzyżowanego Chopina i życzę dalszych, bardziej wymiernych sukcesów.
Okazuje się, że warto obnażać siedzenie, przynajmniej na spektaklach Krystiana Lupy. Aktorka Szczepkowska, która obnażyła się podczas grania w „Personie", w nagrodę zrobi z reżyserem swój monodram „ADHD i inne nieprzewidywalne zjawiska”. Media biją aktorce brawo z powodu odwagi. Ja biję sobie brawo po doczytaniu każdego jej felietonu w „Wysokich Obcasach”, bo ADHD dostaję gdzieś w połowie tekstu.
Tomasz Raczek stwierdził, że Maja Sablewska to Nikodem Dyzma polskiego show-biznesu. Oj tam, w tym naszym szołbizie Dyzmów było co niemiara. Ten jest przynajmniej interesujący. Ma frapujące tatuaże, zgrabne nogi i masę procesów sądowych na horyzoncie.
Jest taki kuriozalny konkurs Eurowizja, który był istotny dla światowej muzyki 30 lat temu, gdy wygrała Abba. Nie wiedzieć czemu to, że nie wchodzimy do finału tego jarmarku (w tym roku nie dostała się niejaka Magda Tul), wpędza Polaków w depresję. Moja rada: ludzie, zajmijcie się czymś ciekawszym. Wyjdźcie na spacer. Obejrzyjcie dobry film. Życie jest takie krótkie.
Polacy to mistrzowie tzw. translacji kreatywnej. Zwłaszcza jeśli chodzi o tytuły filmów. Po „Wirującym seksie" i „Elektronicznym mordercy” otrzymamy „Wszyscy kochają Romana”, czyli polską wersję serialu „Everybody Loves Raymond”. W filmie wystąpi raper Tede. Czy zagra rzeczonego Romana, czy będzie go po prostu kochał – nie wiadomo.
Ania Wendzikowska to taka ładna dziewczyna, która robi wywiady z zagranicznymi gwiazdami i występuje w „M jak miłość". Ostatnio stwierdziła, że zachodnie gwiazdy są milsze od polskich. Nie wiem, czy w przypadku Ani to nie jest trochę tak jak z zagranicznymi przebojami. Gdy nie rozumie się języka, angielskie teksty wydają się sensowniejsze od polskich.
Emerytowane gwiazdy światowej estrady zaatakowały Polskę z impetem kosmitów z „Dnia Niepodległości". W czerwcu w Toruniu wystąpi Rod Stewart, natomiast we wrześniu do Wrocławia zawita sam George Michael. No proszę. Jak tak dalej pójdzie, w grudniu w Suwałkach wystąpi Elton John, zaś stałym gościom, jak Joe Cocker, zostanie już tylko parafialny festyn w Międzyrzeczu.
„Film ?Erratum? najlepszy w Nowym Jorku!" – krzyczą internetowe nagłówki. Wyszło jak w Radiu Erewan: „Erratum” jest najlepszy nie w całym Nowym Jorku, ale na nowojorskim Festiwalu Filmów Polskich, na którym pokazywane są tylko polskie filmy. Swoją drogą, na festiwal przychodzi ok. kilkuset członków naszej Polonii w NYC. Pozostały milion ogranicza kontakt z polską kulturą do polskiej kiełbasy. Widziałem „Erratum”. Rozumiem ich.
Przystanek Woodstock, czyli święto wolności, miłości, błota i jaboli, uczci w tym roku pamięć Grzegorza Ciechowskiego. Na koncercie „Przystanek Republika" teksty Obywatela G.C. zaśpiewają m.in. Kobra, Glaca i Lipa. Chciałem to jakoś skomentować, ale świętej pamięci lider Republiki miał rację. Siedź cicho, bracie, i nie pytaj o Polskę.
Na rynku druga płyta duetu Niwea, wspólnego projektu Wojciecha Bąkowskiego i Dawida Szczęsnego. Tytuł – „O2". Muzyka Niwei jest jeszcze bardziej czarna, duszna, przygniatająca niż na debiucie, nie odpuszcza jak ból zęba i boli niczym szczera prawda. Polecam.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.