Kiedy w zeszły wtorek w podwarszawskiej Wólce Kosowskiej płonęła ogromna hala magazynowa, pracujący w pobliskim gigantycznym centrum handlowym Wietnamczycy mieli inne zmartwienie. Tego dnia w Viet-Chinatown polska straż graniczna przeprowadzała kolejną obławę na nielegalnych imigrantów.
Jadąc trasą E-7 z Warszawy do Krakowa, trudno nie zauważyć, że tą okolicą rządzą Azjaci. Tuż za Jankami przy drodze pojawiają się zapisane chińskimi znakami billboardy. To reklamy firm z Wólki Kosowskiej, niewielkiej wsi położonej kilka kilometrów za podwarszawskimi Jankami, nazywanej polskim Chinatown. Trochę z przyzwyczajenia, bo w tym największym, zajmującym powierzchnię 150 tys. mkw. azjatyckim centrum handlowym w tej części Europy hale mają nie tylko Chińczycy, ale także Wietnamczycy, a nawet Turcy i Hindusi. Zatem co bardziej zorientowani wiedzą już, że trzeba mówić Viet-Chinatown.
Więcej możesz przeczytać w 20/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.