Reżyserem bywał wybitnym – w „Do widzenia, do jutra” czy „Trzeba zabić tę miłość”. Człowiekiem był absolutnie wyjątkowym. W zeszłym tygodniu zmarł Janusz „Kuba” Morgenstern.
Przyjacielski, ciepły, towarzyski. Zawsze uśmiechnięty – mówią ci, którzy go znali. Powtarzają, że mało jest ludzi, którzy tak bardzo lubiliby życie. Przyjaciele chętnie odwiedzali jego i jego żonę, Krystynę Cierniak-Morgenstern. Salon w ich domu był ważnym miejscem spotkań. Najpierw w mansardzie na Starym Mieście, potem w willi na Żoliborzu. Były też inne miejsca spotkań: stolik w Czytelniku, a potem w kawiarni Bliklego na Nowym Świecie. Tam najczęściej zasiadali Morgenstern, Holoubek, Łapicki i Konwicki. Dwóch z nich już nie żyje.
Więcej możesz przeczytać w 37/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.