Temperatura sporów między amerykańskim prezydentem a kongresową opozycją zawsze była wysoka. Ale dziś trudno mówić o sporze. To absolutna konfrontacja, wojna totalna.
Prezydent Obama znów dał się wymanewrować republikanom. Nie pozwolili mu wygłosić orędzia do narodu w ubiegłą środę, bo odbywała się wtedy debata ich kandydatów do Białego Domu. Musiał przemawiać w czwartek, kiedy cały kraj żył inauguracją sezonu futbolowego.
Czwartkowy mecz zwycięzców Super Bowl, Green Bay Packers z New Orleans Saints, oglądało w telewizyjnym prime time kilkadziesiąt milionów ludzi. To nie jest widownia, którą może lekceważyć tracący poparcie prezydent. W rezultacie przywódca jedynego supermocarstwa na planecie musiał dostosować termin swego wystąpienia do bieganiny futbolistów. Przemówił o siódmej wieczorem, by skończyć przed pierwszym gwizdkiem.
Więcej możesz przeczytać w 37/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.