Bowiem „Kulisy Platformy" to palikotyzm w czystej postaci, podniesiony do kwadratu. Tak jak brutalnie i po chamsku atakował Lecha Kaczyńskiego za życia i po śmierci, Grażynę Gęsicką („prostytucja polityczna”), Jana Marię Rokitę i wielu innych dawniejszych przeciwników, tak teraz wylewa kubły plwocin na swych niedawnych sojuszników, przywódców i polityków Platformy. Pudelek piszący o celebrytach to jakieś przedszkolne igraszki w porównaniu z opowieściami sztukmistrza z Biłgoraja. Nie ma takiej plugawej plotki, której Palikot by nie zacytował. Właściwie, z drobnymi wyjątkami, wszyscy jeszcze bardzo niedawni towarzysze politycznej walki to kanalie, mafiozi lub kretyni.
Może i tak jest w istocie, ale cóż takiego się stało w ciągu nieco ponad roku, odkąd ukazał się poprzedni wywiad rzeka skromnie zatytułowany „Ja" (wtedy rozmawiał Cezary Michalski), że ludzie obdarzeni wielkimi wedle Palikota zaletami nagle stali się swymi przeciwieństwami? Nie, nie jestem naiwny. Lubelski milioner postanowił zostać Wielkim Przywódcą. A że tonący brzydko się chwyta – sondaże! sondaże! – to mamy lekturę z nieodzownym u Palikota sugerowaniem, kto jest ukrytym homoseksualistą, a kto pijakiem.
Sama tego chciałaś, Platformo Dyndało. Przecież nieraz ludzie będący jak najdalej od PiS i Kaczyńskich apelowali, by Donald Tusk i jego partia powstrzymali dzikie chamstwo Palikota. Że nawet jak na nikczemne standardy polskiej polityki to, co robi, jest moralnym skandalem. No to teraz macie. Miło? Przecież gdyby Palikot sam nie odszedł, to nadal byście go tulili do piersi i używali jego ataków do przykrywania własnych wpadek, tak jak wtedy, gdy – wedle waszego subtelnego porównania – kopał w klatkę Lecha Kaczyńskiego, bo wiadomo było, że ten nie wytrzyma, zareaguje i zrobi coś piarowo głupiego. Gdyby nie, to, że dla prawicowych publicystów i polityków Palikot jest wiceszatanem, powinni cytować jego najnowszą książkę 24 godziny na dobę, dzień po dniu do samych wyborów.
Pewnie nie wejdzie teraz do Sejmu, ale nadal ma, zwłaszcza wśród wielkomiejskiej wykształconej publiczności, a już szczególnie wśród opiniotwórczych elit, pokaźne grono fanów. Bo wali w Kaczora, naśmiewa się ze Smoleńska i Kościoła. Nie biorą pod uwagę jednego. Jak pisał Dariusz Rosiak: „Palikot nie jest politykiem przekonań – chyba że w tradycji Groucho Marksa – ?To są moje poglądy! A jak wam się nie podoba, to… proszę bardzo, tutaj mam inne?". Więc mógł wydawać ultrakatolickie pismo, by za moment pastwić się nad „tłustymi brzuchami biskupów”. Ślinić się do Tuska, by po chwili go postponować. Jutro może zacznie szyć brunatne koszule i ogłosi się spadkobiercą Haidera. Bo Palikot gra wyłącznie na własne ego. Przetarł mu drogę Urban, przetarł Lepper i tylko Bozi dziękować, że jego bogactwu daleko do Berlusconiego, bo mielibyśmy naprawdę przykry w powonieniu pasztet.
Kawiarniana ekscytacja palikotowymi ekscesami przypomina mi równie bezrozumną fascynację niektórych prawicowców kibolami „patriotami", jakieś chore inteligenckie zauroczenie brutalną i pełną nieposkromionej pychy siłą. Czasem, kiedy punktuję niebezpieczeństwa palikotyzmu, w odpowiedzi słyszę: no, ale pokaż drugiego tak inteligentnego polskiego polityka. Po pierwsze, po lekturze obydwu wywiadów rzek i wielu innych tekstów autora „Płoną koty w Biłgoraju” mógłbym dyskutować o różnicach między inteligencją (mądrości nawet nie wspominając) a mieszanką megalomanii i kabotynizmu człowieka, który na serio postuluje: „przeanalizujmy wreszcie na zimno fenomen Palikota” czy opisuje własny heroizm: „Wiem, że nie mógłbym zinstrumentalizować Kaczyńskich, gdybym sam się nie poświęcił. Nie mógłbym ich poniżyć, nie poniżając się wraz z nimi”. Po drugie, wysokie IQ świadczy tylko o wysokim IQ, które nie dość, że nie przeszkadza, to często pobudza do flirtu ze złem.
Nasz świat się chybocze i obawiam się, że nadchodzi czas Palikotów, obojętne w jakie maski przystrojonych. Ale to nie znaczy, że mam z tego powodu klaskać w łapki i cieszyć się, że ktoś chce naszą karuzelę wysadzić z osi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.