– Szukałam partnera nie tylko przystojnego, ale także dobrze sytuowanego, bo, szczerze mówiąc, dość mam zakupów w dyskontach, nie lubię też tanich perfum, a do tej pory tylko na takie było mnie stać – wyjaśnia bez zażenowania nauczycielka, zastrzegając jednak, że pieniądze to oczywiście nie wszystko.
Idealny mężczyzna to dla Grażyny biznesmen z wrażliwą duszą, a także podobnie jak ona miłośnik Indii, psów i dzieci. I jeszcze jedno: Grażyna co niedziela chodzi do kościoła. Zatem mąż, który w Boga nie wierzy, nie wchodzi w grę.
– Niestety, na portalach randkowych dostawałam asortyment wybrakowany albo całkiem wadliwy, choć w anonsach panowie przedstawiali się jako zamożni, religijni wrażliwcy, poza tym pasjonaci życia i oczywiście podróży – krzywi się Grażyna.
I dodaje: – Najczęściej okazywało się to perfidną ściemą. Normą było, że regulowałam w knajpie rachunek, bo kandydat na męża okazywał się bezrobotnym popaprańcem na garnuszku mamusi. Pozostali może i żyli na własny koszt, ale co z tego, skoro nie potrafili powiedzieć składnie jednego zdania. A jedyne, co ich interesowało, to szybki seks.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.