Gdy Bill Gates zamiast kłów drapieżnego kapitalisty miał jeszcze mleczaki, rodzice kupili mu „Monopoly”. Efekt znamy – po latach został najbogatszym człowiekiem świata. Polska wersja słynnej gry wchodzi właśnie na rynek.
Poranek 22 października 2009 r. W największej sali ekskluzywnego hotelu Caesars Palace w Las Vegas rozbrzmiewa przebój zespołu Abba „Money, Money, Money". Zaczynają się mistrzostwa świata w planszowej grze „Monopoly”. W tej grze chodzi o pieniądze. Tyle że takie na niby. – Cel gry to wykończyć konkurentów. Jak? Kupując i sprzedając im nieruchomości tak, by myśleli, że robią z tobą dobry biznes. Czyli jak w życiu – opowiada 28-letni Piotr Sadowski, który w rozgrywanych co cztery lata mistrzostwach reprezentował Polskę. Zajął 17. miejsce. Jednak nawet gdyby wygrał, nie zostałby milionerem. Nagrodą główną było jedynie 20,58 tys. dolarów, równowartość ogólnej sumy gotówki używanej w grze.
Chociaż nawet profesjonalni gracze na „Monopoly" się nie dorobią, dla właściciela marki, firmy Hasbro, jest ona żyłą złota. Rocznie na całym świecie sprzedaje się w ok. 3 mln egzemplarzy, każdy kosztuje tyle, ile dobra płyta CD. W sumie w 103 krajach sprzedało się już 250 mln kopii „Monopoly”, a grę przetłumaczono na 37 języków.
Jak wytłumaczyć tak wielką popularność gry planszowej – i to ekonomicznej! – w czasach dominacji gier wideo?
Więcej możesz przeczytać w 37/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.