Pisarz Thomas Bernhard nie był w tym mieszkaniu od dwóch dekad, zerwawszy niegdyś kontakty zarówno z Auersbergerami, jak i niemal z resztą wiedeńskiego towarzystwa. Małżonków spotkał przypadkowo na śródmiejskim deptaku – w dniu, w którym ich wspólna przyjaciółka z dawnych lat, sfrustrowana, nieudana artystka, popełniła samobójstwo. Z niezrozumiałych dla siebie powodów nie umiał odmówić zaproszenia na raut.
A teraz siedzi naburmuszony „w uszatym fotelu" i aż się w nim gotuje na widok parady snobów, kabotynów, potworów, cieni jego własnej wypartej przeszłości: tłustego Auersbergera – skrytego homoseksualisty, alkoholika, „kompozytora z kręgu epigonów Weberna” („Jak Bruckner jest nie do zniesienia monumentalny, tak Webern jest nie do zniesienia cienki, a sto razy cieńszy niż cienki Anton von Webern jest Mauersberger”), jego żony – „najgłupszej z wszystkich wszy lgnących do gronostajów”, pretensjonalnej emocjonalnej wampirzycy z arystokratycznymi ambicjami, a także pisarki Jeannie Billroth, uważającej się „za wiedeńską Virginię Woolf, choć osiągnięciem jej powieści były co najwyżej Himalaje sentymentalnego gadulstwa i produkcja przeokropnego kiczu”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.