Paweł Chodorkowski: Ludzie okazują nam coraz więcej poparcia. W Europie szczególnie, być może ze względu na bliskość Rosji. Kiedy rozpoznają moje nazwisko: w taksówce albo gdy na przykład płacę kartą kredytową, słyszę często słowa otuchy. Zależy mi na utrzymaniu zainteresowania opinii publicznej sprawą Michaiła Chodorkowskiego. Żeby nie poszła w zapomnienie po tych ośmiu latach od procesu.
Jakie to ma znaczenie? Rosyjski rząd ignoruje zachodnią opinię publiczną.
Głęboko wierzę, że rosyjskie władze kiedyś wreszcie zdadzą sobie sprawę z tego, że sprawa Chodorkowskiego sama nie zniknie, nie przestanie kłuć w oczy. I wtedy zaczną się tym przejmować.
Jest pan Pawłem Chodorkowskim czy synem Michaiła Chodorkowskiego?
Jestem Pawłem Chodorkowskim. Prowadzę własne życie, żyję na własny rachunek. Mieszkam od lat w USA, mam własną firmę, którą założyłem razem z kolegą z college’u. Jednocześnie chcę zrobić wszystko, co możliwe, by pomóc tacie. Wydaje mi się to naturalne. Tak powinno być między ojcem i synem. Nie potrafię go tak zostawić. Ojciec powiedział mi, że dopóki siedzi w więzieniu, muszę pozostać na emigracji. Dlatego robię, co mogę, z zagranicy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.