W wyborczą niedzielę do sztabu na Rozbrat dochodziły przecieki z OBOP: zanosi się na mocne 12 proc., może nawet 13. Grzegorz Napieralski wezwał więc współpracowników i razem przygotowali tekst wystąpienia na wieczór wyborczy.
Kwadrans po godz. 20 telefon z OBOP: „Przygotujcie się na to, że wynik nie będzie aż tak dobry".
Godzina 21: na ekranach telewizorów słupek SLD rośnie rachitycznie i zatrzymuje się poniżej ośmiu procent. Kamera rejestruje szok na twarzach liderów. I przybitego Napieralskiego wygłaszającego improwizowane wystąpienie. Chwilę potem szef SLD zbiera swoich ludzi. Uciekają do pokoi na górnych piętrach siedziby przy Rozbrat. Wiadomo już, że w Szczecinie Napieralski dostał tęgie lanie od Bartosza Arłukowicza, teraz w PO. Być może w ogóle nie wchodzi do Sejmu! Za to z pokoju Wojciecha Olejniczaka, głównego oponenta Napieralskiego w SLD, dobiegają odgłosy euforii: „Dobrze mu tak, ma ch… za swoje!".
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.