Kiedyś był kimś na miarę Dylana czy McCartneya. Później oszalał podczas nagrywania swojego opus magnum. Dziś Brian Wilson wraca na scenę przy aplauzie młodych fanów.
Dla 50- i 60-latków Brian Wilson jest wspomnieniem młodości. Czarującym młodzieńcem, opalonym, uśmiechniętym, w pasiastej koszuli i białych spodniach, który śpiewał z Beach Boys przeboje „Surfin USA", „Fun, Fun, Fun” czy „California Girls”. Nieco młodsi kojarzą go raczej jako szalonego geniusza z lat 60., który skomponował jeden z najważniejszych albumów w historii muzyki pop: „Pet Sounds”. Na inspirację jego twórczością masowo powołują się dziś uwielbiani przez 30-latków alternatywni artyści: Animal Collective, Fleet Foxes, Grizzly Bear, Sufjan Stevens, Joanna Newsom, Deerhunter, Washed Out, Toro y Moi. To przede wszystkim z myślą o młodszych fanach przygotowano ukazujący się w tym tygodniu elegancki box „The Smile Session” zawierający pięć płyt kompaktowych, dwa winyle i dwa single – wszystko z legendarnych sesji zarejestrowanych na przełomie 1966 i 1967 r.
Więcej możesz przeczytać w 44/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.