Dawno nie pisałem nic o mojej ulubionej celebrytce Iwonie Węgrowskiej, kobiecie znanej z tego, że zaśpiewała razem z Feelem oraz że jej życie (jak i wygląd) mocno przywodzi na myśl serial „Z Archiwum X". Po podtruwaniu kwasem, wizjach ojca i platformie wibrującej tym razem Iwona poinformowała naród, że nowo kupiony samochód zniszczyły jej dziki. Czy dziki pochodziły z tej samej obcej planety co Iwona, nie wiadomo, ale agent Mulder miał rację. Oni są wśród nas.
Piotr Rubik nie zawiódł – jego nowy teledysk, jak każdy, przywodzi na usta popularny anglosaski zwrot „what the f**k". Rubik i jego żona, przebrani za futurystycznych banitów a la „Mad Max”, dziarsko drepczą przez komputerowe krajobrazy science fiction, kompulsywnie poprawiając ubrania, bo zimno i pada komputerowy śnieg. W tym samym czasie w studiu Rubika jakiś biedny chłopina wyje piosenkę o bramach raju, którą klip ilustruje. Nieskończone są ludzkiej granice wyobraźni proszę państwa.
Papa Dance był najlepszym polskim zespołem pop wszech czasów – koniec i kropka. Jego lider, Paweł Stasiak poprowadzi program „Niech żyje bal" na TV.Disco, gdzie będzie opowiadał o tanecznych rupieciach sprzed dekad. W pierwszym odcinku programu mają się pojawić jego kumple z Papa Dance i ja mam nadzieję, że po tym miłym mityngu chłopaki wrócą szturmem na scenę i znowu zamienią nadwiślański kraj w „Nasz Disneyland”. To żadne kpiny, panie Pawle. To marzenia fana.
Może być tak, że właśnie ostatni raz piszę o Dodzie. Rabczewska wypuszcza do internetu swoje zdjęcia na tle pustej lodówy, a premierę swojego teledysku biletuje na 50 polskich złotych. W chwili gdy piszę te słowa, na Facebooku obecność potwierdziło jak na razie 146 osób. Każdy, kto ma konto na FB, wie, że więcej potwierdzeń obecności mają urodziny mazurskich barów piwnych. Parafrazując Elliota – tak się kończą kariery: nie wybuchem, ale smutnym stęknięciem.
Nową płytę wydał również Michał Bajor, posiadacz najbardziej wstrząsającego vibrato w Polsce, który tak pięknie zagrał onegdaj nazistę Kranka w horrorze „Medium" z 1985 r. Na płycie „Od Piaf do Garou” pan Michał interpretuje francuskie piosenki w tłumaczeniach Wojciecha Młynarskiego. Nie są to moje muzyczne rejony, ale już wiem, co kupię mamie na Gwiazdkę. I wy chyba też już wiecie.
Jak informuje Interia, w Poznaniu odbędą się Dni Romana Wilhelmiego z okazji 20. rocznicy śmierci aktora. Proszę państwa, Wilhelmi wybitnym aktorem był – i nie chodzi tylko o wybitne kreacje w „Dyzmie", „Wojnie światów” czy „Zaklętych rewirach”. Ten facet potrafił zagrać dobrą rolę w tak hiperzłym filmie jak „Klątwa Doliny Węży”. Drugiego takiego już nie będzie. Pamiętajmy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.