Exodus działaczy SLD
Chcą przejść do Palikota Wielu działaczy SLD chce opuścić partię i przejść do Ruchu Palikota – wynika z informacji „Wprost". – Sam mam u siebie kolejkę chętnych – przyznaje Robert Leszczyński, koordynator RPP w Olsztynie. Jerzy Budzyn, który kilka dni temu złożył partyjną legitymację, rezygnując ze stanowiska wiceszefa warszawskiego SLD, twierdzi, że dla przyszłości Sojuszu kluczowa będzie konwencja 10 grudnia. – Jeśli Grzegorz Napieralski utrzyma fotel lidera partii lub wybrany zostanie któryś z jego współpracowników, to spodziewam się totalnego odpływu ludzi. Jeśli odejdą, to partia po prostu przestanie oddychać – mówi. Lewicowy burmistrz warszawskiego Ursynowa Piotr Guział (kiedyś w SLD) potwierdza: – Mnóstwo ludzi dzwoni do mnie z pytaniami o Palikota. Nie jest jednak wcale przesądzone, czy Ruch otworzy się na rozłamowców z Sojuszu. – Rzeczywiście prowadzimy rozmowy z wieloma działaczami SLD, ale każdy przypadek należy traktować indywidualnie. Są kompromisy, na które Ruch na pewno nie pójdzie. U nas na przykład nie używa się słowa „pedał", a z tego, co wiem, to w Sojuszu różnie z tym do tej pory bywało – mówi „Wprost” poseł i wiceszef RPP Artur Dębski.
Pomysł na Schetynę
Tuż przed powołaniem nowego rządu w kancelarii premiera powstał projekt utworzenia specjalnej komisji sejmowej do spraw reform, które Donald Tusk zapowiedział w exposé. – Był to ostatni z pomysłów na zagospodarowanie Grzegorza Schetyny – mówi „Wprost" jeden z posłów PO, wśród których propozycja powołania speckomisji była testowana i spotkała się z aprobatą. Na razie Grzegorz Schetyna został szefem sejmowej komisji spraw zagranicznych, ale kto wie, czy z czasem nie przejmie kontroli nad parlamentarną obróbką najważniejszych reform rządu. Tym samym stałby się odpowiedzialny za szybką ścieżkę ich wdrażania i skuteczność reformatorską ekipy Tuska. – Na razie z pomysłem powołania komisji czekamy na wpłynięcie pierwszych projektów ustaw do laski marszałkowskiej, bez tego nie ma sensu tworzenia nowego bytu – mówi poseł PO. Reformatorską speckomisję można powołać uchwałą w ciągu jednego posiedzenia Sejmu. Wszystko zależy od wytycznych szefa partii, premiera Donalda Tuska. APA
Prokurator i zakaz pedałowania
Prokuratura zajmie się legalizacją przez sąd symboli Narodowego Odrodzenia Polski. Chodzi o antygejowski ideogram „zakaz pedałowania", kojarzony z organizacjami neonazistowskimi krzyż celtycki i symbol przedwojennej organizacji faszystowskiej ONR Falanga. Skrajnie prawicowy NOP pochwalił się rejestracją tych symboli przez sąd i zagroził, że będzie pozywał każdego, kto znieważy symbole, w których powołani przez sąd biegli nie dopatrzyli się niczego złego. Sprawa wywołała ogólnopolską burzę i protesty m.in. Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i rzecznika praw obywatelskich, który podjął z urzędu postępowanie w sprawie podżegania do nienawiści i propagowania symboliki nazistowskiej. Prokuratura Okręgowa w Warszawie złożyła apelację w sprawie decyzji sądu rejestrującego symbole NOP.
Zmarł Olgierd Budrewicz
– Pierwszą zagraniczną podróż odbyłem w 1956 r. Statkiem handlowym popłynąłem na Morze Śródziemne, a najważniejszą podróżą mojego życia była wyprawa przez Czarną Afrykę, w górę rzeki Ubangi. Płynęliśmy łodzią o nazwie „Szkwał do Przodu" – wspominał dekadę temu Olgierd Budrewicz. Wybitny podróżnik i dziennikarz. Zmarł 20 listopada. W ciągu 88 lat życia odwiedził 160 krajów, swoje wyprawy relacjonując w ponad 20 książkach i setkach artykułów, pisanych m.in. dla „Przekroju" i „Wprost”. Współpracował z naszą redakcją od połowy lat 90. aż do 2008 r. W artykule „Wyspy strachu” opisywał niepokoje społeczne na Wyspach Salomona, a we „Wnukach ludożerców” życie mieszkańców Papui- -Nowej Gwinei. Największym sentymentem Budrewicz darzył jednak Warszawę. Walczył o nią jako żołnierz Armii Krajowej w czasie powstania warszawskiego.
Opozycjonista w łagrze
Cztery i pół roku w obozie o zaostrzonym rygorze dostał demokratyczny działacz białoruski Aleś Białacki. Sąd w Mińsku skazał go za rzekome przestępstwa podatkowe i zatajenie posiadania kont w Polsce i na Litwie. Sąd uznał, że Białacki złamał prawo, bo powinien od zdeponowanego na kontach majątku zapłacić 80 tys. dolarów podatku. 49-letniemu Białackiemu skonfiskowano także majątek. Skazany tłumaczył, że pieniądze, o których mowa w akcie oskarżenia, nie są jego własnością. Finansowano z nich działalność zdelegalizowanej przez władze białoruskie organizacji „Wiosna", która zajmuje się pomocą prawną dla nękanych przez reżim Łukaszenki opozycjonistów. Pikanterii procesowi Białackiego dodaje fakt, że białoruska prokuratura akt oskarżenia oparła na dokumentach przekazanych przez służby śledcze Polski i Litwy. Polskie MSZ po ogłoszeniu wyroku na Białackiego po raz kolejny przeprosiło za nieroztropne działania polskiej prokuratury, która podjęła współpracę z Białorusią mimo wyraźnych ostrzeżeń ze strony resortu.
Śmieciowe Węgry
Agencja ratingowa Moody’s obniżyła ocenę węgierskich obligacji do poziomu śmieciowego, stwierdzając, że tamtejsza gospodarka nie ma szans na wyjście z kryzysu zadłużeniowego. Oznacza to, że obrót węgierskimi obligacjami stał się spekulacją z wysokim stopniem ryzyka. Rząd w Budapeszcie zaprotestował, stwierdzając, że rating Moody’s jest częścią spekulacyjnego ataku na Węgry. Ministerstwo finansów tego kraju podało, że w tym roku po raz pierwszy od wejścia do UE uda się obniżyć deficyt budżetowy poniżej 3 proc. PKB. Pozostałe agencje ratingowe wstrzymują się ze zmianą oceny Węgier do czasu zakończenia przez ten kraj negocjacji pakietu kredytów z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Rząd Viktora Orbána, który niedawno odrzucił propozycję pomocy zagranicznej, ostatnio musiał się ugiąć w obliczu kryzysu w strefie euro, który wywiera przemożny wpływ na Węgry. Obniżenie notowań węgierskich obligacji odbiło się na kursie złotego, który w piątek przekroczył poziom 4,50 zł za euro. JM
De Niro w formie
Robert De Niro grał rzadko, raz na rok, czasem dwa, ale za kazdym razem rzucał publicznosc na kolana. Nikt nie wyobraza sobie filmów takich jak „Taksówkarz", „Wsciekły byk” czy „Łowca jeleni” bez jego kreacji.
Poczatek lat 90. był podsumowaniem ambitnego okresu jego kariery. W 1990 r. zagrał w „Chłopcach
z ferajny" Martina Scorsese i „Przebudzeniach” Penny Marshall, za których dostał nominacje do Oscara.
Kolejny raz o najważniejszą nagrodę amerykańskiego przemysłu filmowego walczył dzięki roli w „Przylądku
strachu" (1991). W 1995 r. zagrał jeszcze w świetnym „Kasynie” Scorsese i przyzwoitej „Gorączce”
Michaela Manna. Potem coraz częsciej wybierał role w produkcjach bezpiecznych, z wysokim budżetem, ale
bez specjalnych ambicji. W „Depresji gangstera" przypomniał jeszcze o swoim talencie komediowym i przeszedł na aktorską emeryturę. Coraz czesciej realizuje się w roli producenta filmowego, od czasu do czasu staje za kamera. Jako reżyser zadebiutował filmem „Prawo Bronxu” (1993), pokazując w nim wszystko to, czego nauczył sie od swojego mentora Martina Scorsese. Jest wiec młody bohater, o którego dusze walczą dwaj mentorzy, jest historia o trudnym dojrzewaniu i Nowy Jork połowy lat 60. Jest też De Niro, wciąż w znakomitej formie aktorskiej. DK
Chcą przejść do Palikota Wielu działaczy SLD chce opuścić partię i przejść do Ruchu Palikota – wynika z informacji „Wprost". – Sam mam u siebie kolejkę chętnych – przyznaje Robert Leszczyński, koordynator RPP w Olsztynie. Jerzy Budzyn, który kilka dni temu złożył partyjną legitymację, rezygnując ze stanowiska wiceszefa warszawskiego SLD, twierdzi, że dla przyszłości Sojuszu kluczowa będzie konwencja 10 grudnia. – Jeśli Grzegorz Napieralski utrzyma fotel lidera partii lub wybrany zostanie któryś z jego współpracowników, to spodziewam się totalnego odpływu ludzi. Jeśli odejdą, to partia po prostu przestanie oddychać – mówi. Lewicowy burmistrz warszawskiego Ursynowa Piotr Guział (kiedyś w SLD) potwierdza: – Mnóstwo ludzi dzwoni do mnie z pytaniami o Palikota. Nie jest jednak wcale przesądzone, czy Ruch otworzy się na rozłamowców z Sojuszu. – Rzeczywiście prowadzimy rozmowy z wieloma działaczami SLD, ale każdy przypadek należy traktować indywidualnie. Są kompromisy, na które Ruch na pewno nie pójdzie. U nas na przykład nie używa się słowa „pedał", a z tego, co wiem, to w Sojuszu różnie z tym do tej pory bywało – mówi „Wprost” poseł i wiceszef RPP Artur Dębski.
Pomysł na Schetynę
Tuż przed powołaniem nowego rządu w kancelarii premiera powstał projekt utworzenia specjalnej komisji sejmowej do spraw reform, które Donald Tusk zapowiedział w exposé. – Był to ostatni z pomysłów na zagospodarowanie Grzegorza Schetyny – mówi „Wprost" jeden z posłów PO, wśród których propozycja powołania speckomisji była testowana i spotkała się z aprobatą. Na razie Grzegorz Schetyna został szefem sejmowej komisji spraw zagranicznych, ale kto wie, czy z czasem nie przejmie kontroli nad parlamentarną obróbką najważniejszych reform rządu. Tym samym stałby się odpowiedzialny za szybką ścieżkę ich wdrażania i skuteczność reformatorską ekipy Tuska. – Na razie z pomysłem powołania komisji czekamy na wpłynięcie pierwszych projektów ustaw do laski marszałkowskiej, bez tego nie ma sensu tworzenia nowego bytu – mówi poseł PO. Reformatorską speckomisję można powołać uchwałą w ciągu jednego posiedzenia Sejmu. Wszystko zależy od wytycznych szefa partii, premiera Donalda Tuska. APA
Prokurator i zakaz pedałowania
Prokuratura zajmie się legalizacją przez sąd symboli Narodowego Odrodzenia Polski. Chodzi o antygejowski ideogram „zakaz pedałowania", kojarzony z organizacjami neonazistowskimi krzyż celtycki i symbol przedwojennej organizacji faszystowskiej ONR Falanga. Skrajnie prawicowy NOP pochwalił się rejestracją tych symboli przez sąd i zagroził, że będzie pozywał każdego, kto znieważy symbole, w których powołani przez sąd biegli nie dopatrzyli się niczego złego. Sprawa wywołała ogólnopolską burzę i protesty m.in. Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i rzecznika praw obywatelskich, który podjął z urzędu postępowanie w sprawie podżegania do nienawiści i propagowania symboliki nazistowskiej. Prokuratura Okręgowa w Warszawie złożyła apelację w sprawie decyzji sądu rejestrującego symbole NOP.
Zmarł Olgierd Budrewicz
– Pierwszą zagraniczną podróż odbyłem w 1956 r. Statkiem handlowym popłynąłem na Morze Śródziemne, a najważniejszą podróżą mojego życia była wyprawa przez Czarną Afrykę, w górę rzeki Ubangi. Płynęliśmy łodzią o nazwie „Szkwał do Przodu" – wspominał dekadę temu Olgierd Budrewicz. Wybitny podróżnik i dziennikarz. Zmarł 20 listopada. W ciągu 88 lat życia odwiedził 160 krajów, swoje wyprawy relacjonując w ponad 20 książkach i setkach artykułów, pisanych m.in. dla „Przekroju" i „Wprost”. Współpracował z naszą redakcją od połowy lat 90. aż do 2008 r. W artykule „Wyspy strachu” opisywał niepokoje społeczne na Wyspach Salomona, a we „Wnukach ludożerców” życie mieszkańców Papui- -Nowej Gwinei. Największym sentymentem Budrewicz darzył jednak Warszawę. Walczył o nią jako żołnierz Armii Krajowej w czasie powstania warszawskiego.
Opozycjonista w łagrze
Cztery i pół roku w obozie o zaostrzonym rygorze dostał demokratyczny działacz białoruski Aleś Białacki. Sąd w Mińsku skazał go za rzekome przestępstwa podatkowe i zatajenie posiadania kont w Polsce i na Litwie. Sąd uznał, że Białacki złamał prawo, bo powinien od zdeponowanego na kontach majątku zapłacić 80 tys. dolarów podatku. 49-letniemu Białackiemu skonfiskowano także majątek. Skazany tłumaczył, że pieniądze, o których mowa w akcie oskarżenia, nie są jego własnością. Finansowano z nich działalność zdelegalizowanej przez władze białoruskie organizacji „Wiosna", która zajmuje się pomocą prawną dla nękanych przez reżim Łukaszenki opozycjonistów. Pikanterii procesowi Białackiego dodaje fakt, że białoruska prokuratura akt oskarżenia oparła na dokumentach przekazanych przez służby śledcze Polski i Litwy. Polskie MSZ po ogłoszeniu wyroku na Białackiego po raz kolejny przeprosiło za nieroztropne działania polskiej prokuratury, która podjęła współpracę z Białorusią mimo wyraźnych ostrzeżeń ze strony resortu.
Śmieciowe Węgry
Agencja ratingowa Moody’s obniżyła ocenę węgierskich obligacji do poziomu śmieciowego, stwierdzając, że tamtejsza gospodarka nie ma szans na wyjście z kryzysu zadłużeniowego. Oznacza to, że obrót węgierskimi obligacjami stał się spekulacją z wysokim stopniem ryzyka. Rząd w Budapeszcie zaprotestował, stwierdzając, że rating Moody’s jest częścią spekulacyjnego ataku na Węgry. Ministerstwo finansów tego kraju podało, że w tym roku po raz pierwszy od wejścia do UE uda się obniżyć deficyt budżetowy poniżej 3 proc. PKB. Pozostałe agencje ratingowe wstrzymują się ze zmianą oceny Węgier do czasu zakończenia przez ten kraj negocjacji pakietu kredytów z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Rząd Viktora Orbána, który niedawno odrzucił propozycję pomocy zagranicznej, ostatnio musiał się ugiąć w obliczu kryzysu w strefie euro, który wywiera przemożny wpływ na Węgry. Obniżenie notowań węgierskich obligacji odbiło się na kursie złotego, który w piątek przekroczył poziom 4,50 zł za euro. JM
De Niro w formie
Robert De Niro grał rzadko, raz na rok, czasem dwa, ale za kazdym razem rzucał publicznosc na kolana. Nikt nie wyobraza sobie filmów takich jak „Taksówkarz", „Wsciekły byk” czy „Łowca jeleni” bez jego kreacji.
Poczatek lat 90. był podsumowaniem ambitnego okresu jego kariery. W 1990 r. zagrał w „Chłopcach
z ferajny" Martina Scorsese i „Przebudzeniach” Penny Marshall, za których dostał nominacje do Oscara.
Kolejny raz o najważniejszą nagrodę amerykańskiego przemysłu filmowego walczył dzięki roli w „Przylądku
strachu" (1991). W 1995 r. zagrał jeszcze w świetnym „Kasynie” Scorsese i przyzwoitej „Gorączce”
Michaela Manna. Potem coraz częsciej wybierał role w produkcjach bezpiecznych, z wysokim budżetem, ale
bez specjalnych ambicji. W „Depresji gangstera" przypomniał jeszcze o swoim talencie komediowym i przeszedł na aktorską emeryturę. Coraz czesciej realizuje się w roli producenta filmowego, od czasu do czasu staje za kamera. Jako reżyser zadebiutował filmem „Prawo Bronxu” (1993), pokazując w nim wszystko to, czego nauczył sie od swojego mentora Martina Scorsese. Jest wiec młody bohater, o którego dusze walczą dwaj mentorzy, jest historia o trudnym dojrzewaniu i Nowy Jork połowy lat 60. Jest też De Niro, wciąż w znakomitej formie aktorskiej. DK
Więcej możesz przeczytać w 48/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.