Czesław Mozil – juror w programie „X Factor” – wydał płytę z poezją Czesława Miłosza. Chce być jednocześnie popularny i ambitny, bawić się mediami i z nich korzystać.
Jestem independent, jestem underground. Wolno mi grać jednym palcem – tak przed laty żartował z siebie i z niezależnych artystów podczas koncertów w świetlicach i remizach. Od 2002 r. przez pięć lat zagrał ponad 200 koncertów w Polsce z zespołami Tesco Value i Czesław Śpiewa. Trzy lata temu, po sukcesie „Debiutu", wydawca płyty – Mystic Production – kupił mu auto, volkswagena diesla, rocznik 1996. Mozil przejechał nim 50 tys. kilometrów, sam, z instrumentami. Pławna, Czarnowąsy, Bartoszyce („Nie Bartoszowice? Kurcze, przepraszam, jestem jak Madonna, która krzyczy: Hello New York!, a jest gdzie indziej"). Zagrał kolejne 500 koncertów, podczas których był trochę piosenkarzem, a trochę kabareciarzem. Jeszcze nie panem z telewizji – tabloidową popularność wyśmiewał. Szydził też z niezależności na pokaz – o zespole Kazik na Żywo mówił „wanna be punkers”. Za wyraz buntu uznawał utwór Bajmu z tekstem: „Czy warto, czy nie warto, mocną wódę leję w gardło, by ukoić żal”.
Więcej możesz przeczytać w 48/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.