Pioruny uderzają znienacka. Biografia Violetty Villas pojawiła się w księgarniach i przyznam, że ciary mnie przechodzą na myśl o lekturze. Jak pisze „Gazeta Wyborcza", w książce będzie wszystko – „egocentryzm, zazdrość, wybujała wyobraźnia, współpraca z SB, (…) związki z mężczyznami”. Kupuję na pewno. Takiej jazdy bez trzymanki nie ma nawet u Stiega Larssona.
Tydzień temu pisałem, że czekam na autobiografię Janka Borysewicza, naszego nadwiślańskiego Keitha Richardsa. Na dzieło jeszcze poczekam, ale – jak twierdzi „Fakt" – autor płyty „Królowa ciszy” może być nowym jurorem „Must Be The Music”. Czekam z niecierpliwością, bo może być wesoło. To znaczy, dopóki Janek będzie po prostu sobą – rzuci butelką w jakąś dziewczynkę, z kimś się poszarpie, ściągnie spodnie i nie będzie próbował niczego powiedzieć.
Wiemy już oficjalnie – film Wajdy o Wałęsie nazywa się „Wałęsa", tytułową rolę zagra Robert Więckiewicz, Monica Bellucci nie zagra, bo jest za droga, premiera kinowa za rok, na jesień 2012. Cóż można dodać w obliczu tej jakże ważkiej informacji? Chyba tylko tyle, że po „Panu Tadeuszu”, „Zemście” „Katyniu” i „Wałęsie” Wajdzie do nakręcenia pozostał już tylko „Wajda”.
Podobno piosenka Maryli Rodowicz autorstwa Wojciecha Młynarskiego i Seweryna Krajewskiego ma być hitem Euro 2012. Super, ale po co pisać nową? Jest tyle pięknych polskich piosenek, które mogłyby zostać hymnem mistrzostw i naszej dzielnej reprezentacji. Na przykład Republika miała jedną: „Biała flaga".
Niektóre piosenki nastrajają pozytywnie. Inne melancholijnie. Jeszcze inne dają do myślenia i prowokują pytania. Uwspółcześniona wersja hitu Perfectu „Chcemy być sobą" w wykonaniu Markowskiego i rapera Abradaba, promująca film „80 milionów”, prowokuje pytanie – po jaką cholerę żeście to zrobili?
Jak donoszą portale plotkarskie, Daniel Olbrychski ma wystąpić w jednym filmie z Robertem Pattinsonem, wymoczkowatym wampirem z sagi „Zmierzch". Fabuła filmu jest bzdurna – coś o młodym pływaku – i tak naprawdę nieistotna. Istotne jest jedno – jeśli Olbrychski rzeczywiście wystąpi z Pattinsonem, byłoby fajnie, gdyby w pewnym momencie mógł wykonać na nim swój popisowy numer. Ten z szablą, oczywiście.
Zawsze mi się wydawało, że polska pornografia to temat raczej przaśny niż ponury – kojarzyła mi się z wąsami, maską dużego fiata jako łożem uciech i mazurskim plenerem. Reżyserka Anna Jadowska ma inny pogląd na sprawę, a jej film „Z miłości" wydaje się poważnym filmem o patologii, poniżeniu i uprzedmiotowieniu. Polskie kino rzadko bywa tak odważne – więc polecam w ciemno. Premiera na początku grudnia.
Z literackich rocznic – 60 lat temu ukazała się pierwsza powieść Stanisława Lema, a 80 lat temu urodził się pisarz, kamieniarz i aktor Jan Himilsbach. Pierwszą z tych rocznic uczciła wyszukiwarka Google. Drugą, moim zdaniem, powinien uczcić Polmos. Nie tylko dlatego, że pan Janek był żywą reklamą produktów firmy, lecz także dlatego, że jego zapomniane opowiadania to literacki ekwiwalent dobrego spirytusu. Mocnego i rozweselającego.
Wspaniała wiadomość. Do sieci, na stronie www.polishjazzarch. com trafiły za darmochę 24 zeskanowane roczniki magazynu „Jazz Forum" z lat 1964-1989. Warto zbadać to archiwum choćby dla fenomenalnych, tworzonych przez malarza Rafała Olbińskiego okładek pisma. Polecam.
Powrót Siekiery, legendy polskiego punka i nowej fali, to wiadomość nie tylko tygodnia, ale i roku. Pierwsza po 23 latach płyta grupy, „Ballady na koniec świata", ma się ukazać w grudniu, promujący ją singiel „Przekwitło lato” może być dla fanów grupy szokującą sprawą. Bogato zaaranżowana, subtelna akustyczna ballada o lekko apokaliptycznym wydźwięku ma się nijak do tego, co Adamski i spółka grali 23 lata temu. I dobrze – bo warto, aby jakiś polski muzyk zaszokował nas w końcu czymś innym niż głupota.
Tydzień temu pisałem, że czekam na autobiografię Janka Borysewicza, naszego nadwiślańskiego Keitha Richardsa. Na dzieło jeszcze poczekam, ale – jak twierdzi „Fakt" – autor płyty „Królowa ciszy” może być nowym jurorem „Must Be The Music”. Czekam z niecierpliwością, bo może być wesoło. To znaczy, dopóki Janek będzie po prostu sobą – rzuci butelką w jakąś dziewczynkę, z kimś się poszarpie, ściągnie spodnie i nie będzie próbował niczego powiedzieć.
Wiemy już oficjalnie – film Wajdy o Wałęsie nazywa się „Wałęsa", tytułową rolę zagra Robert Więckiewicz, Monica Bellucci nie zagra, bo jest za droga, premiera kinowa za rok, na jesień 2012. Cóż można dodać w obliczu tej jakże ważkiej informacji? Chyba tylko tyle, że po „Panu Tadeuszu”, „Zemście” „Katyniu” i „Wałęsie” Wajdzie do nakręcenia pozostał już tylko „Wajda”.
Podobno piosenka Maryli Rodowicz autorstwa Wojciecha Młynarskiego i Seweryna Krajewskiego ma być hitem Euro 2012. Super, ale po co pisać nową? Jest tyle pięknych polskich piosenek, które mogłyby zostać hymnem mistrzostw i naszej dzielnej reprezentacji. Na przykład Republika miała jedną: „Biała flaga".
Niektóre piosenki nastrajają pozytywnie. Inne melancholijnie. Jeszcze inne dają do myślenia i prowokują pytania. Uwspółcześniona wersja hitu Perfectu „Chcemy być sobą" w wykonaniu Markowskiego i rapera Abradaba, promująca film „80 milionów”, prowokuje pytanie – po jaką cholerę żeście to zrobili?
Jak donoszą portale plotkarskie, Daniel Olbrychski ma wystąpić w jednym filmie z Robertem Pattinsonem, wymoczkowatym wampirem z sagi „Zmierzch". Fabuła filmu jest bzdurna – coś o młodym pływaku – i tak naprawdę nieistotna. Istotne jest jedno – jeśli Olbrychski rzeczywiście wystąpi z Pattinsonem, byłoby fajnie, gdyby w pewnym momencie mógł wykonać na nim swój popisowy numer. Ten z szablą, oczywiście.
Zawsze mi się wydawało, że polska pornografia to temat raczej przaśny niż ponury – kojarzyła mi się z wąsami, maską dużego fiata jako łożem uciech i mazurskim plenerem. Reżyserka Anna Jadowska ma inny pogląd na sprawę, a jej film „Z miłości" wydaje się poważnym filmem o patologii, poniżeniu i uprzedmiotowieniu. Polskie kino rzadko bywa tak odważne – więc polecam w ciemno. Premiera na początku grudnia.
Z literackich rocznic – 60 lat temu ukazała się pierwsza powieść Stanisława Lema, a 80 lat temu urodził się pisarz, kamieniarz i aktor Jan Himilsbach. Pierwszą z tych rocznic uczciła wyszukiwarka Google. Drugą, moim zdaniem, powinien uczcić Polmos. Nie tylko dlatego, że pan Janek był żywą reklamą produktów firmy, lecz także dlatego, że jego zapomniane opowiadania to literacki ekwiwalent dobrego spirytusu. Mocnego i rozweselającego.
Wspaniała wiadomość. Do sieci, na stronie www.polishjazzarch. com trafiły za darmochę 24 zeskanowane roczniki magazynu „Jazz Forum" z lat 1964-1989. Warto zbadać to archiwum choćby dla fenomenalnych, tworzonych przez malarza Rafała Olbińskiego okładek pisma. Polecam.
Powrót Siekiery, legendy polskiego punka i nowej fali, to wiadomość nie tylko tygodnia, ale i roku. Pierwsza po 23 latach płyta grupy, „Ballady na koniec świata", ma się ukazać w grudniu, promujący ją singiel „Przekwitło lato” może być dla fanów grupy szokującą sprawą. Bogato zaaranżowana, subtelna akustyczna ballada o lekko apokaliptycznym wydźwięku ma się nijak do tego, co Adamski i spółka grali 23 lata temu. I dobrze – bo warto, aby jakiś polski muzyk zaszokował nas w końcu czymś innym niż głupota.
Więcej możesz przeczytać w 48/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.