Kryzys jest jak do niedawna Muammar Kaddafi – wszyscy chcą go zabić. To, czego się w mozole arabskiej rewolucji udało dokonać z libijskim pułkownikiem, nie będzie tak proste z Panem Kryzysem. Kryzys jest bardziej światowy niż królowa Elżbieta i ma większe wpływy niż dawny mieszkaniec kozich namiotów. Ma lepsze znajomości niż prezydent Obama, Kinga Rusin czy ksiądz Boniecki. Kryzys ma większe powodzenie niż Robert Pattinson, Doda czy Angelina Jolie. Kryzys jest droższy niż Mona Lisa Leonarda da Vinci, pomysły Steve’a Jobsa czy samochód ojca dyrektora.
Jak perorują ekonomiści, kryzys na razie zdominował media i tylko czekać, kiedy opanuje nasze portfele, a to, jak twierdzą kieszonkowcy, stanie się niebawem. Leszek Miller, wybitny znawca tematyki mieszkaniowej i towarzyskiej, ujawnił w swojej pełnej sofizmatów mowie sejmowej, że kryzys nie puka do naszych drzwi, tylko jest już w przedpokoju, powiesił płaszcz, założył kapcie i rozgościł się na dobre. Najbardziej szokujące odkrycie tej wypowiedzi to informacja o tym, że kryzys założył kapcie. To musiało zszokować nie tylko córkę premiera, znawczynię mody Kasię Tusk. Pewnie gdyby kryzys nałożył ciężkie glany lub kalosze, byłoby nam znacznie gorzej. W opinii stylistów kryzys w kapciach jest nie do wytrzymania, co innego w modnych szpilkach od Manolo Blahnika.
Jak przekonują komentatorzy sportowi, walka rządu Donalda Tuska z kryzysem może się okazać o wiele ciekawsza niż walka Tomasza Adamka z Witalijem Kliczką. Z exposé prezesa Rady Ministrów można było wyczytać jasną myśl przewodnią, że jednym z najważniejszych priorytetów nowego rządu będzie starcie zderzaków, czyli Muchy i innych, w walce z kryzysem. Ta wspaniała wiadomość, na którą czekaliśmy od czasu bitwy pod Grunwaldem, wzbudziła jednak mieszane uczucia w Międzynarodowym Towarzystwie Czekania na Lepsze Czasy. Nie ulega wątpliwości, że kryzys jest ciągle atakowany, potępiany i wielu chce z nim walczyć, chociaż nie wszyscy. Są w Polsce i na świecie siły, którym zależy na kryzysie i którym kryzys jest jak najbardziej na rękę, a czasem i na nogę.
Jest grupa polityków, którzy całkiem poważnie uważają, że kryzysowi powinno się dać szansę. Szansę na rozwój, bowiem tylko w atmosferze chaosu i pogłębiającego się kryzysu ugrupowania te widzą nadzieję dla siebie jako zwycięskiej w wyborach siły politycznej. Oczywiście haseł takich nie sposób głosić otwarcie. Jedyne otwarcie, jakie jest planowane w tych kręgach, to Uroczyste Otwarcie Puszki Pandory (w skrócie UOPP). Gdyby jednak zdjąć z ust szminkę poprawności, to zauważylibyśmy, że tak naprawdę marzą o hiperinflacji i o paliwie w cenie 10 zł za litr oraz wielu innych tego typu miłych dla ludności zjawiskach, które w ich rachubach politycznych są korzystne jak sztabki złota kupione po cenach sprzed dziesięciu lat.
Sporo mówiono ostatnio o flagach. Jedni trzymali flagi biało-czerwone i rzucali kamieniami w policję. Inni rzekomo mieli wywieszać białe flagi w każdej sprawie i na każdym rogu, a szczególnie na salonach europejskich. Jeszcze inni machali flagami tęczowymi jak tyłek pawiana. Dziś flaga, która może pociągnąć za sobą tłumy w dół, ma zupełnie inny kolor. Wszelkie skrajne ruchy mają na sztandarach wypisane brudnym palcem hasło „Niech żyje kryzys!". Bo tylko na kryzysie upaść się mogą najgłupsze ideologie, takie jak faszyzm czy bolszewizm.
Tak więc niech żyje kryzys, ale do czasu, gdy my obejmiemy władzę. I najlepiej niech to będzie kryzys w kapciach, bo będzie łagodny jak Biedroń na mównicy. Stare przysłowie kaszubskich ekonomistów mówi: zbyt mocne zaciskanie pasa zawsze kończy się zaciskaniem pięści. Tylko czy z takimi problemami poradzą sobie urocza minister Mucha i inne rządowe owady pierwszego kontaktu?
KRZYSZTOF SKIBA
Muzyk, frontman zespołu Big Cyc, publicysta, performer
Jak perorują ekonomiści, kryzys na razie zdominował media i tylko czekać, kiedy opanuje nasze portfele, a to, jak twierdzą kieszonkowcy, stanie się niebawem. Leszek Miller, wybitny znawca tematyki mieszkaniowej i towarzyskiej, ujawnił w swojej pełnej sofizmatów mowie sejmowej, że kryzys nie puka do naszych drzwi, tylko jest już w przedpokoju, powiesił płaszcz, założył kapcie i rozgościł się na dobre. Najbardziej szokujące odkrycie tej wypowiedzi to informacja o tym, że kryzys założył kapcie. To musiało zszokować nie tylko córkę premiera, znawczynię mody Kasię Tusk. Pewnie gdyby kryzys nałożył ciężkie glany lub kalosze, byłoby nam znacznie gorzej. W opinii stylistów kryzys w kapciach jest nie do wytrzymania, co innego w modnych szpilkach od Manolo Blahnika.
Jak przekonują komentatorzy sportowi, walka rządu Donalda Tuska z kryzysem może się okazać o wiele ciekawsza niż walka Tomasza Adamka z Witalijem Kliczką. Z exposé prezesa Rady Ministrów można było wyczytać jasną myśl przewodnią, że jednym z najważniejszych priorytetów nowego rządu będzie starcie zderzaków, czyli Muchy i innych, w walce z kryzysem. Ta wspaniała wiadomość, na którą czekaliśmy od czasu bitwy pod Grunwaldem, wzbudziła jednak mieszane uczucia w Międzynarodowym Towarzystwie Czekania na Lepsze Czasy. Nie ulega wątpliwości, że kryzys jest ciągle atakowany, potępiany i wielu chce z nim walczyć, chociaż nie wszyscy. Są w Polsce i na świecie siły, którym zależy na kryzysie i którym kryzys jest jak najbardziej na rękę, a czasem i na nogę.
Jest grupa polityków, którzy całkiem poważnie uważają, że kryzysowi powinno się dać szansę. Szansę na rozwój, bowiem tylko w atmosferze chaosu i pogłębiającego się kryzysu ugrupowania te widzą nadzieję dla siebie jako zwycięskiej w wyborach siły politycznej. Oczywiście haseł takich nie sposób głosić otwarcie. Jedyne otwarcie, jakie jest planowane w tych kręgach, to Uroczyste Otwarcie Puszki Pandory (w skrócie UOPP). Gdyby jednak zdjąć z ust szminkę poprawności, to zauważylibyśmy, że tak naprawdę marzą o hiperinflacji i o paliwie w cenie 10 zł za litr oraz wielu innych tego typu miłych dla ludności zjawiskach, które w ich rachubach politycznych są korzystne jak sztabki złota kupione po cenach sprzed dziesięciu lat.
Sporo mówiono ostatnio o flagach. Jedni trzymali flagi biało-czerwone i rzucali kamieniami w policję. Inni rzekomo mieli wywieszać białe flagi w każdej sprawie i na każdym rogu, a szczególnie na salonach europejskich. Jeszcze inni machali flagami tęczowymi jak tyłek pawiana. Dziś flaga, która może pociągnąć za sobą tłumy w dół, ma zupełnie inny kolor. Wszelkie skrajne ruchy mają na sztandarach wypisane brudnym palcem hasło „Niech żyje kryzys!". Bo tylko na kryzysie upaść się mogą najgłupsze ideologie, takie jak faszyzm czy bolszewizm.
Tak więc niech żyje kryzys, ale do czasu, gdy my obejmiemy władzę. I najlepiej niech to będzie kryzys w kapciach, bo będzie łagodny jak Biedroń na mównicy. Stare przysłowie kaszubskich ekonomistów mówi: zbyt mocne zaciskanie pasa zawsze kończy się zaciskaniem pięści. Tylko czy z takimi problemami poradzą sobie urocza minister Mucha i inne rządowe owady pierwszego kontaktu?
KRZYSZTOF SKIBA
Muzyk, frontman zespołu Big Cyc, publicysta, performer
Więcej możesz przeczytać w 48/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.