1.
Dostaję SMS: „Boję się, ale nie ma innego wyjścia. Idę dołączyć do protestujących”. To wiadomość od Zeynep. Ma 29 lat, urodziła się i wychowała w Stambule. Piękne, kruczoczarne włosy, ubrana na chłopca, zbuntowana. Pochodzi z laickiej, zamożnej rodziny. Zrobiła magisterkę z historii Bliskiego Wschodu, ale zaraz po studiach przejęła rodzinną fabryczkę zatrudniającą kilkudziesięciu pracowników. Politykę miała gdzieś. Aż do zeszłego tygodnia. Jej strona na Facebooku zmienia się nagle w żywą relację z Turcji: liczba rannych za Zrzeszeniem Lekarzy Tureckich (Stambuł: 1485, Izmir: 800, Ankara: 515); wahania wskaźnika giełdy po wybuchu protestów (spadek o 9 proc.); relacje z placu Taksim – o policji ścigającej protestujących, o kanistrach gazów łzawiących, o armatkach wodnych, o autobusach pełnych mundurowych zajeżdżających jeden po drugim w to miejsce. O strachu i rozczarowaniu. Na przykład: „Ograniczają ruch i komunikację, próbują zablokować Twittera. Właśnie poinformowali, że będą aresztować ludzi z maskami przeciwgazowymi, bo uważają ich za terrorystów. Fuck!”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.