Żadna praca nie hańbi. Mogę nawet zostać kosmonautą – żartuje pierwszy solista Polskiego Baletu Narodowego. Tak naprawdę Wojciechowi Ślęzakowi do śmiechu jednak nie jest. Po zejściu ze sceny jego byli koledzy z zespołu muszą zarabiać na życie jako woźni orkiestry czy pracownicy ochrony jednego z marketów. On sam na razie nie zmaga się z żadnymi kontuzjami i na pewno nie wygląda na swoją czterdziestkę. Mimo to już dziś się boi chwili, w której dyrektor teatru wezwie go na rozmowę i powie: „Pana kariera dobiega końca”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.