Trwa kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego. Wydawałoby się, że to dobry moment, by przyjrzeć się funkcjonowaniu Unii i kondycji Europy. Tymczasem najważniejszym tematem debaty politycznej ostatnich dni stała się broda Conchity Wurst. Zarost drag queen z Austrii stał się ważniejszy niż realizacja praw zapisanych w Karcie praw podstawowych czy Europejskiej Karcie Socjalnej.
Przypomnę: Kartę praw podstawowych, czyli zbiór praw człowieka i obowiązków obywatelskich, uchwalono 7 grudnia 2000 r. podczas szczytu Rady Europejskiej w Nicei. Z kolei Europejską Kartę Socjalną państwa europejskie podpisały w roku 1961 w Turynie. Polska nie ratyfikowała zobowiązań karty socjalnej w zakresie minimalnego wynagrodzenia, zapewniającego godziwy poziom życia. To zobowiązałoby nasz kraj do ustalenia płacy minimalnej wynoszącej 66 proc. średniej krajowej. I do pomocy socjalnej równej minimalnemu poziomowi wynagrodzenia dla zapewnienia godnego życia.
Wspomniane dokumenty są niezwykle ważne. Jednak zdaniem wielu obserwatorów stały się fikcją. Jürgen Roth, znany niemiecki dziennikarz śledczy, stwierdza wprost, że z uchwalonych praw nie korzystamy ani my, obywatele Unii, ani obywatele państw spoza Wspólnoty szukający w niej schronienia przed głodem i prześladowaniami. „Gdzie wolność, równość i solidarność, gdy 43 mln Europejczyków głoduje, a 120 mln jest zagrożonych ubóstwem?” – pyta Roth w swojej najnowszej książce pt. „Pucz”. Według oficjalnych danych tylko w strefie Morza Śródziemnego zginęło w ostatnich latach 20 tys. ludzi.
Według Rotha niemieckie media (od siebie dodam, że podobnie jak polskie) w grudniu 2013 r. zbyły milczeniem opracowane przez komisarza Rady Europy ds. praw człowieka studium pt. „Ochrona praw człowieka w czasach kryzysu gospodarczego”. Roth idzie dalej: w Europie dokonuje się właśnie tajny przewrót. Dzięki temu elity gospodarcze i polityczne, które nazywa szajkami, przejmują władzę. Dążą m.in. do zniszczenia systemów zabezpieczeń socjalnych obowiązujących w takich państwach jak np. Niemcy. Pod pozorem reform wprowadzają nowy porządek gospodarczy i socjalny.
Pozornie wydawać by się mogło, że mówienie dziś o puczu w Europie jest niedorzeczne. Jednak, zdaniem Rotha, rozgrywa się on właśnie w Grecji, Portugalii, na Cyprze, w Hiszpanii, we Włoszech. I to samo stanie się wkrótce w Niemczech. Puczyści biesiadują dziś przy licznych okrągłych stołach, np. Europejskim Okrągłym Stole Przemysłowców albo Europejskim Okrągłym Stole Usług Finansowych. Okrągły stół. Nazwa brzmi niewinnie, dobrze się kojarzy. Ale te stoły mają ogromny, czasem decydujący wpływ na niemiecką i europejską politykę. I reprezentują wszystko, tylko nie interesy większości społeczeństwa. „Ktoś słyszał o okrągłym stole przedsiębiorców z siedzibą w Zurychu i Berlinie?” – pyta retorycznie Roth. Aby przy nim zasiąść, należy mieć minimum 500 mln euro obrotów rocznie i być mężczyzną. Obowiązuje mafijna omerta, obowiązek milczenia o tematach poruszanych na obradach. Kara za złamanie tajemnicy to 50 tys. euro i wykluczenie z elitarnego klubu. Połowa biesiadników to ludzie ze szczytów gospodarki, banków i mediów. Ten stół jest potężniejszy niż wielu polityków.
Czy przy tych stołach rozmawiasię o kryzysie finansowym? Tak, ale inaczej, niż myślimy. To właśnie przy nich zasiadają beneficjenci europejskiego kryzysu. Autor „Puczu” stawia tezę, że zadłużenie spełnia podobną funkcję jako nośnik wartości jak złoto, bo wierzyciele – banki, fundusze hedgingowe i ponadnarodowe koncerny – przejmują dzięki niemu władzę nad pogrążonymi w kryzysie krajami południa Europy i nad ich zasobami.
Ten znany dziennikarz śledczy w swojej książce sięga do przeszłości Joségo Manuela Barroso, przewodniczącego Komisji Europejskiej. To właśnie jego m.in. portugalskie organizacje pozarządowe obarczają współodpowiedzialnością za dramatyczną korupcję, która przyczyniła się do obecnego kryzysu kraju. W sierpniu 2004 r. państwo Barroso byli gośćmi greckiego miliardera Spirosa Latsisa. W listopadzie 2009 r. Barroso został przewodniczącym KE. Latem 2012 r. bank Latsisa otrzymał 4,2 mld euro pomocy od europejskich podatników, po czym ogłosił, że będzie się koncentrował na współpracy z prywatnymi bankami z filiami w rajach podatkowych. Prywatny majątek Latsisa to 6 mld dolarów. W przeciwieństwie do zwykłych obywateli Grecji raczej nie jest on ofiarą kryzysu finansowego.
W wielu krajach europejskich ludzie zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, co się dzieje. Nie chcą iść na rzeź jak barany. Wychodzą na ulice i demonstrują. A u nas tymczasem dla polityków i mediów ważniejsze jest, czy zwyciężczyni Eurowizji powinna mieć brodę, czy raczej ją zgolić. ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.