Kokainowy Darek
Niejaki Dariusz K., niegdyś mąż Edyty Górniak, ojciec jej syna, a potem wyrodny były mąż, znów trafił do gazet. Będąc pod wpływem kokainy, zabił w biały dzień na przejściu dla pieszych w Warszawie kobietę. Po wydarzeniu uznał, że nic nie pamięta, i – jak relacjonują świadkowie – „miał wszystko w d...”. Pan K. trafił na trzy miesiące do aresztu, grozi mu kara więzienia. Zasłużona. Ciekawe jest coś innego. Po pierwsze, poczucie bezkarności. K. nie jest jedynym celebrytą, który siada za kierownicę po zażyciu środków odurzających. O takich jak on krążą legendy. K. był jednak pierwszym, który wpadł. I może nie uniknie kary, bo, co prawda, przed nim nikogo żaden celebryta nie zabił – ale równie obrzydliwe rzeczy zamiatane są pod dywan. Ilość haniebnych historyjek z życia „znanych i lubianych”, których ludzie nie poznają, rośnie. Nie dowiemy się o nich, bo po to VIP-y wynajmują prawników, żebyśmy tej prawdy nie poznali. Pewne jest, sądząc po tym, co dzieje się w internecie, że hejt na celebrytów wzrośnie. I dobrze, bo zasługują na to. Nikt nie powinien być bezkarny tylko dlatego, że pokazuje się w telewizji czy na okładkach gazet. Media people w tej sprawie zachowują się dziwnie – nic dziwnego, są bowiem na pasku takich jak K. Był obiektem słodko-pierdzących artykulików, z byłą żoną i bez niej, będących wynikiem chorej symbiozy między mediami żądnymi każdego, najbardziej żałosnego nawet „newsa na wyłączność” a celebrytami, którzy news rzucą. Kiedy człowiek mediów, Filip Chajzer, zasłużenie rozjechał K. u siebie na Facebooku, jakież było moje zdumienie, że wielu dziennikarzy prasy typu people rozjechało wówczas Chajzera, bo według nich on jako „celebrycki syn i sam celebryta” nie ma prawa mieć własnego zdania. Czyli nie liczy się, że zabito człowieka, tylko to, że syn znanego prezentera, sam dziennikarz, który widział, co działo się na miejscu wypadku, ma czelność być wzburzony. Tak bardzo niektórzy dziennikarze skretynieli? Czyżby już negocjowano wywiad oraz sesję za 0,99 zł za egzemplarz gazetki z nową dziewczyną K., która tak widowiskowo płakała w sądzie? Byłaby cytowalność i zyski... Mnie też nie podoba się medialna machina, która produkuje zadowolonych z siebie idiotów. Mam nadzieję, że K. pójdzie siedzieć na długo. I że policja wreszcie weźmie się za naćpanych celebrytów za kółkiem. Warto.
Śmiertelny błąd
PORTAL PUDELEK UŚMIERCIŁ ANNĘ PRZYBYLSKĄ. Na jego łamach ukazał się „news” o tym, że aktorka zmarła, przegrywając walkę z chorobą. Wisiał krótko, ale ludzie zrobili print screeny i szambo, jakiego polskie media jeszcze nie widziały, się rozlało. Pojawiło się sprostowanie, ale smród pozostał. Oto do czego zdolne są w dzisiejszych czasach media w pogoni za zyskiem. Oto jak choroba i śmierć stają się towarem i zaczynają obojętnieć. Tabloidy są potrzebne, bywają zabawne, ale przekroczono granicę głupoty. Szkoda, że nie jesteśmy jednak Anglią, gdzie, kiedy okazało się, co wyprawiał tabloid „News of the World”, po prostu go zamknięto. U nas biznes jeszcze musi się kręcić. Nauczka i kara jednak by się przydały... Bo mogą zdarzyć się jeszcze gorsze rzeczy. Media kretynieją coraz bardziej. Całe szczęście, że ich odbiorcy jeszcze im nie dorównują. Ale może być kwestią czasu, kiedy jednak zgłupiejemy wszyscy.
Mistrz pecha
BORYS SZYC MA PECHA. Na lansiarskiej imprezie w Gałkowie, gdzie panie w kapeluszach udają, że są w Ascot, spotkał aż trzy swoje byłe narzeczone. W związku z tym imprezę opuścił, ale pojawił sie na afterparty, podcięty i skłonny do wymiany ciosów z miejscowymi. Co chciał, dostał – został pobity. Polała się krew. Teraz poleją się łzy, gdyż nieśmieszny film, w którym zagrał, o panu będącym w związku z panią z GPS, nie zakwalifikował się do konkursu głównego Festiwalu w Gdyni. A jeszcze nie tak dawno zapowiadał, że wreszcie wydoroślał... Obiecanki cacanki.
GRILL ROZWODOWY
TAKIEGO LANSU MEDIALNEGO ów grill w Polsce jeszcze nie miał. Otóż w ramach promocji swego „powrotu do telewizji” w programie o grillowaniu właśnie prezenterka Odeta Moro, niegdyś Figurska, rozjechała w „Gali” swego byłego już męża, Michała, znanego dziennikarza. Promując grillowaną paprykę i kiełbaski, „przerwała milczenie” i powiedziała m.in., że była „kelnerką na bankiecie życia Michała”, który jednak spełniał jej zachcianki. Figurski na Facebooku zasugerował, że jest zaskoczony - wygląda bowiem na to, że Moro poleciała na wywiad do „Gali” niemal natychmiast po wyjściu z sądu - i napisał o tym, że prywatność stała się najtańszym towarem. Michał, gdybyś nie wiedział, to mamy właśnie sezon na letnie wyprzedaże.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.