Przychodzisz do nas pisać felietony. Nie boisz się ABW?
A mam się bać?
Nie wiem. Czasem nas nachodzą.
Zadawałem się już z różnymi ludźmi – mafiozami, mordercami, brygadą antyterrorystyczną, kroiłem trupy, chodziłem sam nocą po San Paulo... Wiesz, Murzyni w Hawanie z nożem, te sprawy.
Będziesz pisał o sprawach politycznych ?
Nie będę komentował polityki, bo mnie nie kręci. Zresztą nigdy nie pisałem tekstów politycznych. To co? Nie dostaję tej roboty?
Dostajesz! Jak się nie boisz ABW, to dostajesz. Zastanawiam się tylko, czy widzisz siebie w roli poważnego komentatora. Wiesz, wielu by cię widziało jako bojownika o różne sprawy.
Bycie bojownikiem o różne sprawy to już polityka. A u mnie świat się kończy na mnie i mojej prywatności. Widzę ludzi, a nie narody czy poglądy. Moim przyjacielem jest na przykład Paweł Miter [dziennikarz związany z prawicową „Gazetą Polską”, autor głośnej prowokacji, która pokazała nieprawidłowości w gdańskim sądzie – red.] i nigdy mnie nie interesowały jego poglądy.
Ale czytasz gazety, oglądasz telewizję? Wiesz, kto w Polsce rządzi albo kto może rządzić?
Wiem, wiem i mam w nosie.
I nie boisz się PiS-u na przykład? Wielu twoich kolegów artystów się boi.
Nie, bo jako osoba nieposiadająca poglądów, poza tym, żeby nie łączyć czerwonego z pomarańczowym, mogę się spokojnie zadawać z PiS-em, podobnie jak z lewicą. Widzę tylko ludzi. Zresztą jak prawica objęła kiedyś TVP, od razu dostałem propozycję własnego programu.
To czemu nie przyjąłeś?
Bo akurat ten program był głupi, co jest częstym problemem telewizji. Wielokrotnie mogłem mieć program, ale zawsze musiałbym robić z siebie debila.
Jaką propozycję byś przyjął?
Talk-show na przykład. Albo bycie w jury talent-show. Mogłoby też być coś o modzie, ale poważnego, a nie „nalewamy się ze snobów”. Jednym słowem, program poważny, ale nie niszowy. Tymczasem jak mi już proponowano poważne, to tak niszowe, że w sumie dobre tylko dla kanału Kultura.
Ciekawe, czy teraz dostałbyś taką propozycję. Po tym, co o tobie piszą portale, zastanawiam się, czy jeszcze rozmawiam z pisarzem, czy już z blogerką modową.
I pisarz, i blogerka to takie same społeczne role. Więc to tak, jakbyś spytał aktora, czy będzie rozmawiał jako ta postać czy tamta. A może pogadasz po prostu z aktorem, czyli z Witkowskim?
OK, tylko chciałbym mieć pewność, że rozmawiam z aktorem, a nie z rolą.
Obecnie jestem rozcharakteryzowany.
To pytam aktora Witkowskiego. Po co mu ta rola blogerki modowej?
Po prostu chcę być związany z dziedziną sztuki, jaką jest moda, a blogowanie to najłatwiejszy bilet wstępu do tego świata. Przecież nie mogę od razu obwołać się krytykiem mody, bo to zobowiązuje. A blogowanie, niestety, w Polsce nie wymaga kompetencji.
Bo, jak powiedziałeś w jednym z wywiadów, „blogerki modowe są głupie”, tak?
Inaczej rozumiem kompetencje takiej osoby. Chciałbym, aby to był ktoś, kto z mody może zrobić doktorat i habilitację, a one chcą pokazywać na YouTube, co mają w torebce...
Trochę się z nich wyśmiewasz, prawda?
No, ale w sumie nie o to chodzi, żeby się wyśmiewać, tylko żeby robić solidną robotę w modzie. Kreować trendy, ogarniać tendencje, robić wywiady z projektantami, sesje zdjęciowe. A nie tylko szpanować torebkami.
I to naprawdę nie są jaja? Wszyscy czekają, że przyjdzie moment, kiedy powiesz: tak, tak, wygłupiałem się, a wyście to łyknęli.
Na moim blogu znajdziesz poważne eseje o modzie. Dlaczego o modzie nie można pisać poważnie, a na przykład o designie czy innych dziedzinach plastyki już tak?
A te ubrania? Dziwne fryzury? To nie dodaje ci powagi.
Ach, u Galliano chodzą bardziej wariackie rzeczy i traktuje się je jak wielką sztukę! Po prostu lubię modę, jakiej w Polsce nie ma – ironiczną, automatyczną, konceptualną. Osobom, które w tym nie siedzą dość głęboko, trudno ją zrozumieć.
To prawda, trudno. Idziesz na bankiet po pokazie mody i jak się tam czujesz? Przecież tak naprawdę nie masz o czym gadać z szafiarkami.
Bankiety nie są od tego, żeby gadać. Mam ciekawych rozmówców, niekiedy arcyciekawych, ale umawiam się z nimi indywidualnie na rozmowy. Często w ramach researchu do powieści.
A nie boisz się, że to wejście w świat mody to trochę bilet w jedną stronę? Mówiłeś, że blogerka modowa to dla ciebie rola. Aktor czasem nie przyjmuje jakiejś roli, bo się boi, że później nie dostanie innej.
W moim przypadku inna rola też będzie raczej w show-biznesie, więc nie muszę się z niczego wycofywać. Teraz w wakacje nie mam nic do roboty, więc pracuję nad piosenką, którą chcę nagrać. Do tego teledysk. Tak więc, tak czy tak, gwiazda...
Będziesz nagrywał piosenki? Jak Dorota Masłowska?
Chcę nagrać piosenki. Nie jak Masłowska, tylko jak ja. Wszystko, co robię, robię tylko w swoim imieniu. Na razie siedzę z kompozytorem Filipem Kuncewiczem nad linią melodyczną. Chciałbym, żeby Kasia Nosowska napisała teksty. Nie wiem, czy się zgodzi, czeka na kompozycję, jak jej się spodoba, to będzie pisać, jak nie, będę szukał kogo innego. Ale na Kasi mi zależy.
Wróćmy do „Wprost” i do twoich felietonów. Jak będziesz pisał?
Przez lata wypracowałem sobie jakąś koncepcję felietonu, niepozbawionego żartobliwego tonu czy ironii, bo z tego w felietonie nie da się zrezygnować, ale przede wszystkim dobrego literacko. Szkoła Pilcha. Felieton jak kawałek prozy. I tego się trzymam. Poziomu. �
PIERWSZY FELIETON MICHAŁA WITKOWSKIEGO STR. 20
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.