Kasa, Misiu, kasa
Kogo Polacy nie lubią najbardziej? Żydów? Romów? Niemców? Rosjan? Nie, nie lubią bogatych. Bo bogaty to złodziej, kombinator, resortowe dziecko, do tego głupi, cham i pewnie wali mu od rana z ust, o braku potencji nie wspomnę. Jeśli jest kobietą, to albo ma bogatego męża, albo się puszcza na prawo i lewo, żeby mieć na rachunki. Kasa w Polsce, choć pożądana, nie jest powodem do dumy. Bogaty powinien się wstydzić. Kiedy pracuje, pot się z niego leje, bo poświęca się owej pracy, to źle, jak na przykład Lewandowscy. Nie dość, że ładni i niegłupi, to jeszcze mają pieniądze. Dużo pieniędzy. Dom budują, mają wypasione samochody, a ona do tego modne torebki. On sobie pobiega po murawie, ona machnie nóżką, no i kaska leci. Leci też hejt: spontaniczny, radosny, pełen żywotnej energii napędzanej przez czystą zazdrość i nienawiść. Zaraz po tym, gdy powiedziałam, że Ania Lewandowska jest super, napisano do mnie z zapytaniem, ile mi za to dobre słowo zapłaciła, bo niemożliwe, żebym ja o niej dobrze powiedziała ot tak... Serio. Druga co do ilości hejtu jest Jolanta Pieńkowska. Ileż ja się musiałam natłumaczyć stroskanym obywatelom, że Jola, z która spotykam się zawodowo, jest normalną babką, zabawną, megainteligentną, oczytaną i ironiczną, która miała to szczęście, że jej mężem został ktoś obrzydliwie bogaty. No i Jola, zamiast zostać zblazowaną modową blogerką, fotografującą się z pieskiem na ręku, postanowiła nadal pracować. A co za tym idzie – wkurzać ludzi. Siedziałaby w domu, przepraszała ludzkość za zachowanie i stan konta, a ta nie – lata po mediach i zarabia. Hejt lejący się na Jolę spada też na tych, którzy ośmielą się powiedzieć, że im stan konta koleżanki nie przeszkadza, bo zawodowo jest OK. Ów hejt dotknął Filipa Chajzera, który o koleżance wypowiedział się ciepło, oceniając jej umiejętności zawodowe, a nie to, ile płaci podatków. No i klops. „Dostało mi się za dobre słowo o Joli” – napisał na Facebooku. I dodał: „Miało być miło i sympatycznie, a zrobił się szajs”. Na szczęście bohaterowie spontanicznego hejtu niewiele sobie z niego robią. Czasem stan konta idzie w parze z walorami umysłu. Bo nie każdy bogaty to kretyn. Nawet w szołbizie. Serio.
Nie jak Jadzia
KTO JAK NIE ONA MÓGŁ POZWOLIĆ SOBIE NA TAKIE MOCNE SŁOWA w jednym z wywiadów: „Jestem Magdaleną Cielecką, a nie Jadzią z jakiegoś serialu. Ciężko pracowałam na moje nazwisko. Mam ponaddwudziestoletni dorobek teatralny i filmowy, z którego jestem dumna”. Lansowane przez kolorowe gazety bezbarwne i niezdolne Jadzie z przeróżnych seriali pewnie poczują się obrażone, ale co tam. Trzeba mówić głośno o tym, kto przejdzie do historii, a kto będzie jedynie pustym i nieistotnym przerywnikiem. Show-biznes bywa kretyński, ale prawdziwa sztuka bywa sprawiedliwa.
Piłeś, nie śpiewaj
JANUSZ PANASEWICZ, POLSKA ODPOWIEDŹ NA MICKA JAGGERA, znowu nabroił. Na jednym z koncertów pojawił się na scenie w stanie wskazującym na spożycie. Mówiąc wprost – bredził, bełkotał, zachowywał się skandalicznie. Zrobiła się afera, bo, jak wiadomo, polscy muzycy to istna oaza trzeźwości i nikt nie pije, no chyba że wodę z Lichenia. Szczerze mówiąc, wolę jednego pijanego Panasa na scenie niż bredzących polskich polityków na suto zakrapianych kolacjach. Wolę czysty rock and roll. A swoją drogą Jagger już od lat na soczkach warzywnych, diecie wegetariańskiej i najczystszych substancjach nielegalnych spożywanych pod kontrolą. Panas powinien się uczyć.
PO GRZYBKACH
KOLEJNY SPÓR NA „SALONACH”. BLOGERKA MO- DOWA MISS GIZZI, w cywilu pisarz Michał Witkowski, zauważyła, że Mister Polski, pan Maślak, zamiast blogiem modowym, który od niedawna prowadzi, powinien zająć się ćwiczeniami, bo na tym się zna. „Może być szafiarzem, ale nigdy nie będzie facetem od mody, on jest facetem od fitnessu”. Pan Mister, który dopiero w szołbizie raczkuje, zamiast zignorować zaczepki, podjął markową rękawicę rzuconą przez Gizzi i odpowiedział, rzecz jasna na Facebooku. „Obejrzałem i przyznam szczerze, że dawno nic nie wprawiło mnie w tak dobry nastrój. Czuję się zaszczycony, że taka osoba jak Michał Witkowski postanowiła wypowiedzieć się na mój temat”. I dodał, że grzyby maślaki spożywane na noc obciążają układ trawienny. I mogą stanąć. W gardle oczywiście. Dziewczyny, celebrytki, blogerki drogie, zostawcie wasze swary, idźcie lepiej na zakupy, kupcie sobie jakiś modny „ałtfit” w sexy printy, wrzućcie potem fotę na blogaska i po bólu. I po kłótni. Tylko nie bierzcie grzybków. Szkodzą.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.