Poruszanie się do przodu czasem bywa niebezpieczne.
Poruszanie się do przodu czasem bywa niebezpieczne. W latach 60. krążył dowcip przypisywany Gomułce: "Za sanacji nasze rolnictwo stało nad przepaścią, a teraz uczyniło duży krok do przodu". Jedno ze znaczeń słowa "postęp" oznacza wzrost. Kiedy jednak wzrost jest zbyt bujny, dochodzi do przerostu. Przykładem patologicznego wzrostu, czyli przerostu, jest rak. Kiedy patrzę, jak rozmnożyli się w ostatnich czasach tzw. postępowcy, przychodzi mi do głowy właśnie rak. Postępowcy, podobnie jak rak, chcieliby zawłaszczyć wszystko dookoła, wszystkiemu nadać własne, oczywiście postępowe, piętno. Z postępowcami jest jednak pewien problem: nie tylko nie ma pewności, że wnoszą oni jakiś postęp w życie społeczeństw, lecz przeciwnie - istnieją mocne dowody, że często wnoszą destrukcję.
Przez tysiące lat świat radził sobie bez postępowości w rozumieniu dzisiejszych postępowców, aż w czasach oświecenia zaczęto krytykować istniejący porządek rzeczy - w imię postępu oczywiście. Głos Boga zastąpiono głosem ludu, a w sferze moralnej obowiązującą doktryną stał się relatywizm. W świecie postępowców właściwie nie wiadomo, czym jest dobro i zło, bo zależy to wyłącznie od sytuacji. Zresztą postępowcy są ponad dobrem i złem. Wspominam o tej quasi-filozofii postępowców, bo zaczynają oni terroryzować normalnych ludzi (zwanych często ciemnymi reakcjonistami) w sferach, które dotychczas były chronione, na przykład w dziedzinie obyczajów i preferencji seksualnych. Słusznie autorzy cover story tego numeru bronią idei państwa seksualnie neutralnego (vide: "SexAtak"), bo postępowcy z przyjemnością zaraziliby wszystkich swoją seksualną postępowością. Cóż z tego, że mieszkańcy 175 metropolii, w których odbywają się postępowe parady gejów, lesbijek, biseksów i kogo tam jeszcze, czują się terroryzowani, obrażani, a często poniżani. W końcu postęp musi kosztować.
Czytając Ludwiga von Misesa, austriacko-amerykańskiego ekonomistę, który pisał o najwybitniejszych postępowcach pierwszej połowy XX wieku, nie zdziwiłem się, że byli to Lenin, Hitler, Stalin oraz Mussolini. Kiedy dochodzili do władzy - napisał von Mises - "utrzymywali, że są przywódcami kreatywnej, postępowej młodzieży, prowadzącej walkę z różnymi przeżytkami", że "przynoszą nową, postępową kulturę, która ma zastąpić umierającą cywilizację zachodnią". Przy tym socjalistyczni postępowcy od początku nie kryli, że za postęp trzeba płacić. Jak zauważa Friedrich von Hayek, ojciec nowoczesnego, czyli konserwatywnego liberalizmu, postępowy socjalizm od początku był autorytarny. "Postępowi pisarze francuscy, którzy podłożyli podwaliny nowoczesnego socjalizmu, nie mieli wątpliwości, że ich idee mogą być wprowadzone w życie tylko przez silną dyktaturę. Pierwszy z nowoczesnych postępowców - Saint-Simon - straszył nawet, że ci, którzy nie poddadzą się idei postępu, będą 'traktowani jak bydło'" - pisał von Hayek.
"Jesteśmy lepsi, bo więcej od was rozumiemy i czujemy" - rzucają postępowcy w twarz tzw. normalnym ludziom. Uważają, że rodzina to wszelkie osoby, które żyją z sobą w związku seksualnym. Reszta się nie liczy. Z tego postępowego punktu widzenia ograniczenie instytucji małżeństwa do związków heteroseksualnych jest formą dyskryminowania ludzi i poglądów. Postępowcy uważają za irracjonalny wszelki wysiłek, by powstrzymywać dzieci i nastolatków przed uprawianiem seksu, ponieważ popęd seksualny jest jednym z motorów postępu. Szalenie postępowi są więc naukowcy, którzy chcą produkować dzieci bez matek, doprowadzając do dojrzałej formy komórki jajowe pobrane z poronionych płodów (vide: "Dzieci na zamówienie"). Na szczęście są jeszcze oazy, w których postęp się nie przyjął. W polskiej ekonomii taką oazą jest Narodowy Bank Polski, który nie tylko potrafi dbać o siłę naszego pieniądza, ale jeszcze go pomnażać - wbrew postępowym ideom pobudzania popytu poprzez dodrukowywanie pieniędzy (vide: "Sezam narodowy"). Dzięki temu, że Polska nie poszła za postępowymi hasłami Schrödera i Chiraca, w polityce zagranicznej liczymy się jak nigdy od ponad 300 lat. No i dzięki Bogu mamy całkiem odpornego na postępowość sojusznika - George'a W. Busha, nieprzypadkowo przez postępowców mianowanego na reakcjonistę numer jeden.
Jedna z definicji postępu mówi, że jest to odchodzenie od stereotypów i schematów. Niestety, postęp oznacza często popadanie w jeszcze większe schematy niż te, które w jego imię próbujemy porzucić. Po to jednak mamy rozum, by nie akceptować czegoś tylko dlatego, że jest nowe, radykalne i modne.
Przez tysiące lat świat radził sobie bez postępowości w rozumieniu dzisiejszych postępowców, aż w czasach oświecenia zaczęto krytykować istniejący porządek rzeczy - w imię postępu oczywiście. Głos Boga zastąpiono głosem ludu, a w sferze moralnej obowiązującą doktryną stał się relatywizm. W świecie postępowców właściwie nie wiadomo, czym jest dobro i zło, bo zależy to wyłącznie od sytuacji. Zresztą postępowcy są ponad dobrem i złem. Wspominam o tej quasi-filozofii postępowców, bo zaczynają oni terroryzować normalnych ludzi (zwanych często ciemnymi reakcjonistami) w sferach, które dotychczas były chronione, na przykład w dziedzinie obyczajów i preferencji seksualnych. Słusznie autorzy cover story tego numeru bronią idei państwa seksualnie neutralnego (vide: "SexAtak"), bo postępowcy z przyjemnością zaraziliby wszystkich swoją seksualną postępowością. Cóż z tego, że mieszkańcy 175 metropolii, w których odbywają się postępowe parady gejów, lesbijek, biseksów i kogo tam jeszcze, czują się terroryzowani, obrażani, a często poniżani. W końcu postęp musi kosztować.
Czytając Ludwiga von Misesa, austriacko-amerykańskiego ekonomistę, który pisał o najwybitniejszych postępowcach pierwszej połowy XX wieku, nie zdziwiłem się, że byli to Lenin, Hitler, Stalin oraz Mussolini. Kiedy dochodzili do władzy - napisał von Mises - "utrzymywali, że są przywódcami kreatywnej, postępowej młodzieży, prowadzącej walkę z różnymi przeżytkami", że "przynoszą nową, postępową kulturę, która ma zastąpić umierającą cywilizację zachodnią". Przy tym socjalistyczni postępowcy od początku nie kryli, że za postęp trzeba płacić. Jak zauważa Friedrich von Hayek, ojciec nowoczesnego, czyli konserwatywnego liberalizmu, postępowy socjalizm od początku był autorytarny. "Postępowi pisarze francuscy, którzy podłożyli podwaliny nowoczesnego socjalizmu, nie mieli wątpliwości, że ich idee mogą być wprowadzone w życie tylko przez silną dyktaturę. Pierwszy z nowoczesnych postępowców - Saint-Simon - straszył nawet, że ci, którzy nie poddadzą się idei postępu, będą 'traktowani jak bydło'" - pisał von Hayek.
"Jesteśmy lepsi, bo więcej od was rozumiemy i czujemy" - rzucają postępowcy w twarz tzw. normalnym ludziom. Uważają, że rodzina to wszelkie osoby, które żyją z sobą w związku seksualnym. Reszta się nie liczy. Z tego postępowego punktu widzenia ograniczenie instytucji małżeństwa do związków heteroseksualnych jest formą dyskryminowania ludzi i poglądów. Postępowcy uważają za irracjonalny wszelki wysiłek, by powstrzymywać dzieci i nastolatków przed uprawianiem seksu, ponieważ popęd seksualny jest jednym z motorów postępu. Szalenie postępowi są więc naukowcy, którzy chcą produkować dzieci bez matek, doprowadzając do dojrzałej formy komórki jajowe pobrane z poronionych płodów (vide: "Dzieci na zamówienie"). Na szczęście są jeszcze oazy, w których postęp się nie przyjął. W polskiej ekonomii taką oazą jest Narodowy Bank Polski, który nie tylko potrafi dbać o siłę naszego pieniądza, ale jeszcze go pomnażać - wbrew postępowym ideom pobudzania popytu poprzez dodrukowywanie pieniędzy (vide: "Sezam narodowy"). Dzięki temu, że Polska nie poszła za postępowymi hasłami Schrödera i Chiraca, w polityce zagranicznej liczymy się jak nigdy od ponad 300 lat. No i dzięki Bogu mamy całkiem odpornego na postępowość sojusznika - George'a W. Busha, nieprzypadkowo przez postępowców mianowanego na reakcjonistę numer jeden.
Jedna z definicji postępu mówi, że jest to odchodzenie od stereotypów i schematów. Niestety, postęp oznacza często popadanie w jeszcze większe schematy niż te, które w jego imię próbujemy porzucić. Po to jednak mamy rozum, by nie akceptować czegoś tylko dlatego, że jest nowe, radykalne i modne.
Więcej możesz przeczytać w 28/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.