BIEDNA LEWICA
SLD – życie na kredyt
SLD szuka oszczędności i pieniędzy – żeby przeżyć. Na pierwszy ogień poszły biura przy ul. Złotej w Warszawie. Część z nich jest likwidowana, w tym duża multimedialna sala konferencyjna. SLD wynajmował pomieszczenia od miasta. To był koszt około 9 tys. zł miesięcznie – przyznaje nowy sekretarz generalny Marcin Kulasek. Jak się okazuje po przegranych wyborach, nie do udźwignięcia. Plan, jak ratować partię przed bankructwem, opracował specjalny zespół, któremu przewodniczył Włodzimierz Czarzasty (jeszcze zanim został szefem partii). Największy problem to były kredyty – w sumie ponad 3 mln zł. Pomysł był prosty, partia spłaci zobowiązania z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży wszystkich nieruchomości w terenie. Ale koncepcja się zmieniła. Nieruchomości pozostaną i w przyszłości pod nie zostanie zaciągnięty kredyt na kolejną kampanię wyborczą. To w zasadzie jedyny sposób, żeby jeszcze mieć za co powalczyć za cztery lata. A z kasą jest krucho. Na bieżące potrzeby, jak wynagrodzenia, czynsze i prąd, partia chce wziąć kredyt obrotowy – około miliona złotych. Według informacji „Wprost” trzy kolejne podejścia pod banki były nieudane. Partia złożyła czwarty wniosek. Czy kredyt dostała? – Czekamy – wyjaśnia Kulasek. Ale kredyt to za mało. Zespół rekomendował więc, żeby obciąć wydatki na Radę Krajową SLD, organizacje wojewódzkie i powiatowe, czyli rocznie ograniczyć się do 2,5 mln. Wydatki na poziomie wojewódzkim – do 1,1 mln zł. Największe oszczędności zyskuje się zawsze w jeden sposób. Tnąc wynagrodzenia. I SLD poszedł tą drogą – zespół rekomendował, żeby fundusz wynagrodzeń odchudzić o milion. Obowiązywać miała też sztywna zasada, że łączna liczba osób zatrudnionych w województwach nie powinna przekroczyć 16, czyli po jednej osobie na województwo. Za ile? Za 2,5 tys. zł brutto. SLD, który nie dostał się do Sejmu i ma znacznie ograniczoną dotację od państwa, może oczywiście liczyć jeszcze na składki swoich działaczy. Ale to słaba nadzieja. Cezary Bielakowski
PRACA CZEKA
Szukanie talentów
41 PROC. PRACODAWCÓW W POLSCE MA PROBLEMY Z POZYSKANIEM PRACOWNIKÓW O ODPOWIEDNICH KOMPETENCJACH NA DANE STANOWISKO.
Grupy zawodowe, które najtrudniej zrekrutować, to wykwalifikowani pracownicy fizyczni i inżynierowie – wynika z najnowszego badania ManpowerGroup, firmy doradztwa personalnego. W Polsce nadal najtrudniejszą do obsadzenia grupą zawodową są wykwalifikowani pracownicy fizyczni, czyli mechanicy, elektrycy, hydraulicy, spawacze, stolarze, kucharze itp. SK
10 ZAWODÓW NAJBARDZIEJ DOTKNIĘTYCH NIEDOBOREM TALENTÓW
1. Wykwalifikowani pracownicy fizyczni
2. Inżynierowie
3. Technicy
4. Pracownicy działów IT
5. Kierowcy
6. Operatorzy produkcji/maszyn
7. Pracownicy księgowości i finansów
8. Członkowie zarządu/ kadra najwyższego szczebla
9. Przedstawiciele handlowi
10. Niewykwalifikowani pracownicy fizyczni
JAKIE SĄ PRZYCZYNY BRAKU SPECJALISTÓW?
1. Brak umiejętności technicznych - 47%
2. Brak dostępnych kandydatów/ brak kandydatów - 33%
3. Brak doświadczenia- 15%
4. Zbyt wysokie oczekiwania finansowe - 15%
5. Brak umiejętności komunikacyjnych - 7%
6. Nieodpowiednia lokalizacja firmy - 6%
POSTAWY
Jak stać się pewniejszym siebie w 2 minuty
RĘCE NA PODOŁKU, PRZYGARBIONE PLECY, NOGI PODKULONE POD KRZESŁO. Ciało zajmuje jak najmniej przestrzeni. To typowa postawa osoby, która czuje się niepewnie, bez sił i wpływu na otoczenie. I odwrotnie – ludzie, którzy czują się silni i pewni siebie, podświadomie informują o tym świat mową ciała. Stają na szeroko rozstawionych nogach, dłonie kładą na biodrach. Im więcej miejsca zajmują, tym sygnał jest bardziej czytelny. Okazało się, że działa to też w drugą stronę. – Przyjmowana postawa ma wpływ na samopoczucie – uważa dr Amy Cuddy, psycholog z Harvardu, która zajęła się zależnością między mową ciała a pewnością siebie. Z jej badań wynika, że wystarczy przybrać dominującą pozę, czyli zająć sobą jak najwięcej przestrzeni, żeby nasz mózg zaczął pracować inaczej. Po dwóch minutach poziom testosteronu, hormonu dominacji, wzrasta o 20 proc., zaś poziom kortyzolu, hormonu stresu, spada nawet o 25 proc. – Dlatego teraz ja sama zaczynam dzień od rozciągnięcia się, zwłaszcza jeśli wstało się lewą nogą – mówi dr Cuddy. ASZ
POPRAWNOŚĆ
Niemieckie media zdalnie sterowane
To, że w wielu państwach europejskich media publiczne przyjmują sugestie rządów odnośnie do „pożądanych treści”, jest tajemnicą poliszynela. Rzadko jednak udaje się to pokazać. Tak stało się w Niemczech, gdzie o kulisach współdziałania publicznej telewizji ZDF z władzami w nieoczekiwany sposób opowiedział Wolfgang Herles, emerytowany szef bońskiej redakcji tej stacji. Na chwilę szczerości zebrało mu się podczas radiowej debaty poświęconej funkcjonowaniu mediów w Niemczech. W pewnym momencie Herles oświadczył, że zwykli Niemcy tracą zaufanie do mediów, co uznał za sytuację skandaliczną. Za przyczynę uznał zbyt bliskie relacje mediów publicznych z władzą. Jak się wyraził: „Nie tylko dlatego, że komentarze są zgodne z linią wielkiej koalicji (CDU, CSU, SDP), ale także dlatego że są dostosowane do tematów kładzionych przed nimi przez klasę polityczną”. Co gorsza, media głównego nurtu – tak media publiczne, jak i tylko wspierane ze środków publicznych – dostosowują swoje treści do płynących z góry zaleceń. Jak wyraził się Herles, istnieje wiele istotnych z punktu widzenia społeczeństwa zagadnień, które jednak spadają z planu publikacji, bo nie odpowiadają wyobrażeniom władzy. „To jest dziennikarstwo rządowe – mówił Herles – i właśnie to prowadzi do sytuacji, kiedy ludzie nam nie wierzą. To skandal!”. Jako konkretny przykład podał sposób informowania o kryzysie imigracyjnym, gdy media unikają informowania o ciemnych stronach przyjmowania uchodźców. Wypowiedź Wolfganga Herlesa została dość konsekwentnie przemilczana w niemieckich mediach (już samo to zdaje się potwierdzać jego słowa). Ci przedstawiciele mediów, którzy – jak Jakob Augstein, redaktor naczelny gazety „Der Freitag” – skomentowali sprawę, uznali opinie emerytowanego redaktora za „bezpodstawne zarzuty”. Tymczasem coraz większa część Niemców traci zaufanie do poprawnych politycznie mediów, nazywając je ironicznie „Lügenpresse” (kłamliwa prasa). JG
Wolfgand Herles
zakłócił klimat niemieckiej politycznej poprawności
UCZYMY SIĘ
Rewolucja językowa
WIĘKSZOŚĆ POLAKÓW ZNA PRZYNAJMNIEJ JEDEN JĘZYK OBCY – WYNIKA Z BADAŃ CBOS. Oznacza to, że w językowych umiejętnościach Polaków nastąpił przełom. Jeszcze pięć lat temu więcej niż połowa z nas nie mówiła w żadnym obcym języku. Prawie 20 lat temu, kiedy CBOS po raz pierwszy zadał to pytanie, aż dwie trzecie rodaków nie mówiło w żadnym obcym języku. Ten gigantyczny skok zawdzięczamy głównie młodzieży. Komunikatywną znajomość przynajmniej jednego języka obcego deklaruje aż 86 proc. uczniów oraz studentów. Najczęściej mówimy po angielsku albo po rosyjsku. Po niemiecku dogaduje się 14 proc. z nas, po francusku zaledwie 2 proc., po hiszpańsku 1 proc. Włoski, czeski, ukraiński i słowacki wskazuje niespełna 1 proc. ankietowanych. To, który język wybieramy, zależy od wieku. – Osoby starsze, jeśli znają jakiś język obcy, to zazwyczaj jest nim rosyjski, który z kolei niemal w ogóle nie jest znany najmłodszej grupie wiekowej, powszechnie porozumiewającej się w języku angielskim – mówi Rafał Boguszewski, socjolog CBOS. MAD
NOWA MODA
Suknie high-tech
MODA CORAZ CZĘŚCIEJ FLIRTUJE Z NOWOCZESNY- MI TECHNOLOGIAMI. Projekty wykorzystujące inteligentne i zaawansowane technologicznie materiały tworzą: Alexander McQueen, Comme des Garćons i Yohji Yamamoto. Do świata haute couture weszła też firma Intel. Razem z dwiema tureckimi projektantkami stworzono projekt sukni „The Butterfly Effect”. „Inteligentna” sukienka reaguje na ruch, temperaturę ciała oraz dotyk, a jej serce stanowi miniaturowy układ Intel Edison. Kiedy zbliżymy dłoń lub zbliżymy się do sukienki, przyczepione do niej motyle nagle odlecą. – Suknia jest o tyle inteligentna, że potrafi wyczuć, kiedy ktoś się do niej zbliża. Wtedy motyle przestraszone odlatują – tłumaczy Ezra Çetin, jedna z projektantek. To nie pierwszy projekt modowy Intela. Na targach elektroniki w Las Vegas pokazano „Suknię pająka”, składającą się z ramion, które wysuwały się, gdy ktoś zbliżał się do właścicielki.
DZIECI
Pentagon zamrozi nasienie
AMERYKAŃSKA ARMIA ZAMIERZA WALCZYĆ O NOWYCH REKRUTÓW NA RYNKU PRACY. Pentagon wpadł na pomysł zamrażania komórek rozrodczych swoich żołnierzy. Panowie mogą oddać nasienie, panie zamrozić swoje komórki jajowe. O projekcie zaczęto rozmawiać, kiedy z wojen w Iraku i Afganistanie wrócili pierwsi weterani. Tysiące walczących odniosło wówczas rany narządów rozrodczych i straciło zdolność reprodukcji. Nowa inicjatywa Pentagonu ma przyciągnąć niezdecydowanych i umożliwić planującym potomstwo karierę wojskową. Koszt programu jest szacowany na 150 mln dolarów. Jak zwykle pojawiły się wątpliwości natury etycznej. – Komórki rozrodcze to nie kurczak na niedzielny obiad. Nie można ich dowolnie zamrażać i rozmrażać – powiedział bioetyk Arthur Caplan z Uniwersytetu w Nowym Jorku. Zapomniał, że wojskowi mają zwykle do czynienia z poważniejszymi moralnie problemami. JB
ZŁE MIASTA
Stolice zbrodni
NA TEGOROCZNEJ LIŚCIE 50 NAJNIEBEZPIECZNIEJSZYCH MIAST ŚWIATA KRÓLUJĄ DUŻE AGLOMERACJE Z AMERYKI ŁACIŃSKIEJ (JEST ICH AŻ 41).
Na liście znalazło się kilka miast ze Stanów Zjednoczonych, ale co ciekawe, nie ma na niej żadnego miasta europejskiego ani azjatyckiego. Eksperci ONZ za podstawowe przyczyny rozplenienia się przestępczości w Ameryce Łacińskiej wskazują biedę, kiepski poziom zaangażowania rządów w politykę społeczną i olbrzymie wpływy organizacji przestępczych, głównie karteli narkotykowych. Światową stolicą zbrodni zostało Caracas, gdzie rocznie z rąk przestępców ginie prawie 120 osób na 100 tys. mieszkańców. Lista zdominowana została przez Latynosów, ale powodów do dumy nie mają też Amerykanie (w USA wysoki poziom przestępczości łączy się z powszechnym dostępem do broni). Mało chwalebne 15. miejsce zajmuje St. Louis, na miejscu 19. jest Baltimore, na 28. jest Detroit, a na 32. Nowy Orlean. JG
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.