PiS, powołując komisję śledczą ds. afery Amber Gold, otworzył sezon polowań na Donalda Tuska i PO. Gdy Polacy będą się wylegiwać na plażach, dziennikarze będą roztrząsać wszystkie aspekty afery Amber Gold, w której poszkodowanych zostało 18 tys. Polaków. Czeka nas nie tylko gorące polityczne lato, ale i równie emocjonujące kolejne pory roku.
To o nie przypadek, że akurat teraz PiS postanowił powołać komisję śledczą do zbadania afery Amber Gold. Przez pierwsze pół roku swoich rządów partia Jarosława Kaczyńskiego skupiła się na realizacji zapowiedzi wyborczych. Teraz, gdy flagowa obietnica, czyli program 500 plus, została wdrożona w życie, można zająć się innymi sprawami. Opozycja uważa, że w powołaniu komisji chodzi po prostu o odwrócenie uwagi społeczeństwa od tego, co PiS wyprawia z Trybunałem Konstytucyjnym czy mediami publicznymi. – Chleb już został rozdany, teraz PiS zapewnia nam igrzyska – mówi gorzko Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL.
Temat idealny
Nie jest dziełem przypadku, że spośród wszystkich zapowiadanych komisji – bo obok Amber Gold PiS obiecywał też wyjaśniać w Sejmie aferę podsłuchową, straty na podatku VAT czy katastrofę smoleńską – wybrano akurat piramidę finansową zorganizowaną przez małżeństwo P. – Trzy elementy są ważne – mówi polityk PiS, z którym rozmawiam na ten temat. – Po pierwsze sprawa dotyka bezpośrednio obywateli, po drugie pośrednio powiązany z nią jest Donald Tusk i będzie głównym przesłuchiwanym, a po trzecie ma ona stosunkowo mało wątków. Dzięki temu, że ofiarą piramidy finansowej padły tysiące drobnych ciułaczy, PiS może przekonywać opinię publiczną, że powołał komisję nie z zemsty politycznej, tylko w celu wykazania błędów w systemie i stworzenia na przyszłość takich regulacji, żeby już nigdy obywatele nie padli ofiarą oszustw finansowych. Ta narracja dominowała zresztą podczas ubiegłotygodniowej debaty nad powołaniem komisji śledczej ds. Amber Gold. Pod taką przykrywką można zręcznie rozprawić się z PO i Donaldem Tuskiem, którego syn pracował dla OLT Express, przedsiębiorstwa powiązanego ze spółką Amber Gold. Dotychczas PiS się zastanawiał, gdzie Donald Tusk jest mniej groźny dla tej partii – czy w Polsce, odarty ze stanowisk i wpływów, czy też w Brukseli, co prawda wpływowy i na stanowisku, ale za to z dala od polskiej sceny politycznej. – Powołanie komisji śledczej w sprawie Amber Gold oznacza, że przeważyło stanowisko, iż byłego premiera należy tak osłabić, aby po powrocie do Polski nie mógł już stanąć na czele opozycji, niezależnie od tego, czy wróci za rok, czy za 3,5 roku – mówi nasz rozmówca z Prawa i Sprawiedliwości.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.