Pierwszy gigantyczny plakat umieszczono tuż przy lotnisku. Drugi, jeszcze większy, zerka ze skrzyżowania Alei Jerozolimskich i Chałubińskiego. Pod wizerunkami Clintonów widnieje napis: „Wszystko jest na sprzedaż”. I przestroga: „Clintonowie to katastrofa dla Polski i świata”. Formalnie to promocja filmu M.A. Taylora „Clinton Cash”, poświęconego aferom korupcyjnym z udziałem rodziny Clintonów. Ale polski dystrybutor i autor kontrowersyjnej kampanii reklamowej Matthew Tyrmand nie kryje, że cel akcji był nie tylko marketingowy, ale też polityczny. – Chciałem zrobić szum wokół filmu jeszcze przed jego oficjalną amerykańską premierą, która przypada na 24 lipca, tuż przed Konwencją Demokratów – tłumaczy. Dodaje, że szczyt NATO wydawał się idealnym momentem. – Oczy świata skierowane są w tę stronę, tak samo jak oczy rządzących i elit politycznych. Jak często Warszawa znajduje się w centrum zainteresowania światowych włodarzy? – pyta retorycznie. Czuł, że musi wykorzystać okazję. – Nie bez powodu wybrałem takie lokalizacje w Warszawie. Zależało mi, aby te grafiki były jak najbardziej widoczne, aby ludzie odwracali głowy ze zdziwienia. Przekaz jest prosty: cały świat wie o waszych brudnych interesach – mówi Tyrmand. – Niektórzy mogą nazwać to trollingiem rządzących i nie ukrywam, że trochę taki był cel. Ważne dla mnie było jednak także pokazanie, że patrzymy władzy na ręce. My, naród, my, „cicha większość”, wiemy, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami gabinetów i nie zgadzamy się na takie praktyki – tłumaczy.
Wszystko na sprzedaż
Film „Clinton Cash” powstał na kanwie książki Petera Schweizera o tym samym tytule. Autorzy twierdzą, że po raz pierwszy dokładnie opisali mechanizmy korupcyjne, których współtwórcami byli Bill i Hillary Clintonowie. Chodzi o okres, w którym obecna kandydatka na prezydenta USA była sekretarzem stanu. – Clintonom udało się wówczas przeprowadzić największy szwindel w historii – ocenia Tyrmand. – Prali ogromne sumy pieniędzy, nie zważając przy tym na bezpieczeństwo narodowe czy interes państwa. Stworzyli ponadto skorumpowaną, niemalże mafijną organizację polityczną, która umożliwia im robienie na arenie międzynarodowej wszystkiego, co im się żywnie podoba, nie oglądając się na konsekwencje – ocenia polski dystrybutor filmu. Podkreśla, że głównym celem Clintonów było zwiększenie prywatnego majątku. – Znaleźli sposób, aby zmonetyzować pełnię swoich wpływów, wynikających z licznych funkcji publicznych, które przez lata sprawowali. Sądzę, że czas, aby świat poznał prawdziwe oblicze Clintonów – dodaje.
Polski głos w kampanii
Pokaz filmu w Polsce wpisuje się w trwającą w Stanach Zjednoczonych kampanię wyborczą. Także w jej echa w Polsce. W dość powszechnym przekonaniu, dla naszego kraju zwycięstwo Donalda Trumpa byłoby złe (stąd automatycznie sympatie opinii publicznej kierują się ku Clinton). Wielu polskich komentatorów niepokoi fakt, że Trump zatrudnia przy swej kampanii Paula Manaforta, który w 2010 r. pomógł skompromitowanemu Wiktorowi Janukowyczowi wygrać wybory na Ukrainie, więc ma opinię nastawionego prorosyjsko. To typ szarej eminencji, jeden z najbardziej znanych amerykańskich specjalistów od wizerunku politycznego. Tyrmand uważa, że opinia o jego związkach z Kremlem jest przesadzona. – Trump zatrudnia doradcę, który wcześniej prowadził skuteczną kampanię Janukowyczowi. Oznacza to jedynie, że zaufał człowiekowi, który wygrywa. Nie sądzę, by w jakikolwiek sposób Manafort miał mieć wpływ na rzeczywistą politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych w przyszłości! – podkreśla. I dodaje, że to raczej Clintonowie zwiększali wpływy Rosji w świecie. – Opisane w „Clinton Cash” działania Hillary i Billa Clintonów sprawiły, że Rosja znalazła się w posiadaniu ogromnych zasobów uranu. Jak wiadomo, może on służyć do stworzenia broni masowego rażenia. To powinno nas niepokoić dużo bardziej niż nazwisko szefa kampanii republikańskiego kandydata – uważa dystrybutor filmu.
Katastrofa dla Polski
Tyrmand nie kryje, że upowszechnianie „Clinton Cash” nad Wisłą traktuje jako swoją misję. Dlatego z własnej kieszeni zapłacił za prawa do dystrybucji oraz akcję reklamową. Za to ostatnie w ofercie „last last minute” co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych. Podkreśla, że cel nie jest komercyjny. Zresztą 62-minutowy film dokumentalny o polityce amerykańskiej nie jest najłatwiejszym produktem do sprzedania szerokiej polskiej publiczności. Mimo wszystko Amerykaninowi polskiego pochodzenia zależy, by film trafił do jak najszerszej dystrybucji. Obecnie prowadzi więc rozmowy z szefami stacji telewizyjnych, przedstawicielami serwisów VOD oraz dystrybutorami DVD, aby znaleźć najlepszy sposób na przekazanie obrazu widzom. – Zależy mi, żeby ludzie poznali prawdę. A jeśli przy okazji uda mi się odzyskać zainwestowane pieniądze, to świetnie – mówi. Co ewentualne zwycięstwo Hillary Clinton będzie oznaczało dla Polski? – Gdyby wygrała, jako prezydent najpierw spotkałaby się z przedstawicielami KOD, a dopiero później z przedstawicielami rzeczywistego rządu. Bo tak naprawdę jest lewicową aktywistką, która zawsze będzie na wojnie z prawicą. Wszyscy, którzy obserwują jej karierę, w pełni zdają sobie z tego sprawę – mówi Tyrmand. Podkreśla, że przygląda się polityce Clintonów od 25 lat. Jego zdaniem prezydentura Hillary oznaczać będzie słabą Amerykę. – Tak słabą jak za czasów Obamy – podkreśla. – Trump to wizja Ameryki mocnej, silnej, również ze strony militarnej. A silna Ameryka jest na rękę Polsce – kwituje. Jego zdaniem dzisiejszy świat zdecydowanie idzie w kierunku centroprawicy. – Dlatego PiS doszedł do władzy w Polsce. Uważam też, że właśnie dlatego wyborcy dadzą zwycięstwo Donaldowi Trumpowi – podkreśla. Polska premiera „Clinton Cash” odbywa się równolegle z amerykańską.
Polska premiera filmu "Clinton Cash" odbędzie się 25 lipca 2016r. i od tego dnia film będzie dostępny tylko na vod.wprost.pl
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.