Porsche Cayenne GTS
O takim samochodzie marzy bardzo wielu. Już sam znaczek budzi emocje. Gdy jeszcze dodamy, że sportowe parametry łączą się z luksusowym wnętrzem, to znamy już powody westchnień. Gdy wypowiadamy słowo Porsche, to przenosimy się w świat wyścigów, pięknych kobiet, ryku silników, adrenaliny. I choć dziś to jedna z najbardziej pożądanych marek samochodów, to jednak nie zawsze tak było. Zanim Ferdynand Porsche został wielkim Porsche, przeszedł drogę przez mękę. Koncerny motoryzacyjne wynajmowały go, by projektował im samochody, a gdy dostawały to, co chciały, po prostu pozbywały się inżyniera. Był ulubionym konstruktorem Führera, dla którego motoryzacja była oczkiem w głowie. Przy wielu szaleństwach Hitlera, akurat tutaj się nie mylił. Do dziś przemysł samochody dostarcza setki tysięcy miejsc pracy i generuje innowacje. A w rękach tej rodzimy Porsche – mimo że skłóconej – są dziś Volkswagen, Audi i oczywiście Porsche. Czyli historia motoryzacji.
Model Cayenne GTS w niczym nie przypomina srebrnych strzał, jakie przed II wojną podbijały świat. To SUV, który jednak zachowuje sportowy charakter.
Benzynowy silnik z podwójna turbiną o pojemności 3,6 litra daje moc 440 koni. To oznacza, że on nigdy się nie męczy. Do setki rozpędza się w 5 sekund, ale ważniejsze jest, że z 80 km/h do 120 km/h przyspiesza w nieco ponad 3 sekundy. To pozwala na bezpieczne wyprzedzanie nawet na krętych górskich drogach. Kierowca zawsze ma pewność, że zdąży wykonać manewr. Dodatkowy efekt daje funkcja sport exhaust, która poza bardziej dynamiczną jazdą zapewnia większy ryk silnika. Działa! Do wnętrza auta nie można właściwie mieć zarzutów. Skóra, ergonomia, przejrzysty wyświetlacz. Konstruktorzy chyba zapomnieli jednak, że jazda tym samochodem zapewnia sporo emocji. Kierowca, który korzysta z tych setek koni pod maską, musi mieć mokre plecy. Brakuje więc trochę chłodzenia fotela. Wiem, że taki zarzut brzmi absurdalnie, ale mówimy o aucie z najwyższej półki. Wszak może sobie na nie pozwolić ktoś, kto dla zadawania szyku jest w stanie wydać pół miliona złotych. Oczywiście Porsche gwarantuje też bezawaryjność, ale patrząc na linię Cayenne’a, nie to jest głównym magnesem. Jeśli chodzi o wady, to można wskazać jeszcze jedną – gdy korzysta się z pełnej mocy auta trzeba pamiętać, by nie wybierać trasy, na której stacje benzynowe są za bardzo oddalone.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.