Jakub Głaz
To miejsce czeka na twoją reklamę” – zachęca napis na nagrobku z rysunku Marka Raczkowskiego. Niewiele w tym przesady. Szyldy, tablice i płachty atakują wzrok w całej Polsce. 25 lat temu traktowaliśmy je jako przejaw odradzającej się gospodarki. Dziś wstydzimy się ich niekontrolowanej inwazji na krajobraz. „Liczba reklam w przestrzeni publicznej powinna być ograniczona” – twierdziło ponad trzy lata temu 72 proc. Polaków badanych przez TNS Polska. Zgadza się z tym nawet część branży reklamowej, bo w gąszczu reklam komunikaty przestają być zauważalne. Jednak nadal estetyczny chaos kończy się dopiero za granicą: w Czechach, na Słowacji czy Litwie. O krajach Zachodu nie ma nawet co wspominać.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.