Tylko w ciągu dwóch dni usłyszałem dwie zupełnie odmienne historie. Pierwsza pochodziła od krytyka obecnej władzy i dotyczyła horrendalnej kolejki do zabiegu – pilnego dodam – finansowanego przez Narodowy Fundusz Zdrowia, na który wyznaczono termin w 2022 r. Druga – od osoby przychylnej rządzącej koalicji, która opowiadała o swoich dobrych doświadczeniach, kiedy to niedawno sprawnie i szybko się nią zajęto w nagłej sytuacji.
Nie czepiam się ludzi, każdy z nich relacjonował swoje przeżycia i chciał w ten sposób coś uargumentować, pokazać, że służba zdrowia jes taka, a nie inna. Zastanawiam się tylko, o czym jeszcze możemy w Polsce dyskutować bez politycznego zacietrzewienia.
Podobnie jest ze sprawą smogu. Temat właśnie powrócił wraz z sezonem grzewczym. Pamiętam, że gdy „Wprost” blisko rok temu jako jedno z pierwszych mediów informował o niepokojącym poziomie zanieczyszczeń, niektórzy uważali, że za alarmującymi wiadomościami kryje się spisek zawiązany w celu uderzenia w rząd. Tak jakby odczyt z urządzeń pomiarowych fałszowały krasnoludki (w czerwonych czapeczkach?), które akurat miały przerwę w sikaniu do mleka. Rozumiem, że można się spierać, czy pomysł na reformę służby zdrowia jest dobry, czy zły, albo w jaki sposób walczyć z zanieczyszczeniem powietrza, ale kłócenie się z pozycji ideologicznych o – jak to ładnie nazywają prawnicy – stan faktyczny nie budzi mojego entuzjazmu.
A przeżywam trudne dni, bo mam nadzieję, że ministrowie i inni urzędnicy wysokiego szczebla będą w pierwszej kolejności urzędnikami, nie politykami, skupią się na rozwiązywaniu problemów, a polityki wokół nas będzie coraz mniej. Tymczasem jest jej coraz więcej. W tym tygodniu mamy święto, spotkają się rodziny, o czym jeszcze można porozmawiać, aby nie skończyło się kłótnią o politykę? Lista staje się coraz krótsza.
Wracając do kwestii leczenia: w tym wydaniu „Wprost” opisujemy historię oraz sposób działania Jerzego Zięby, który twierdzi, że ma lepsze pomysły na leczenie chorób niż lekarze, i wskazuje między innymi wartościowe jego zdaniem sposoby na wyleczenie raka. Trafia na podatny grunt. Widziałem z bliska, co oznacza mieć nowotwór i jak myślą o chorobie oraz o swoim stanie chorzy. Mają mianowicie nadzieję. Jest dla nich ważna, niezbędna jak powietrze, którym oddychają. Stanisław Grzesiuk, pisarz, pieśniarz, były więzień niemieckich obozów koncentracyjnych, opisywał, jak głodni więźniowie byli w stanie rozprawiać, co zjedzą po wyjściu na wolność, jak przyrządza się potrawy, potrafili się nawet o to pokłócić. Pochłaniało ich to, bo byli głodni.
Widziałem nadzieję u chorych na nowotwór, jeśli już nie na wyleczenie, to chociaż na to, że jeszcze nie nadchodzi koniec. Byłem bardzo młody, gdy osoba, którą odwiedzałem w szpitalu, ze świeżo zdiagnozowanym rakiem, na dzień dobry z zapałem i przejęciem zaczęła wyrzucać z siebie słowa, że podobno pod Łodzią są zakonnicy, którzy przygotowują takie specjalne napary, zbierają zioła… Moja mina ujawniła, co wtedy pomyślałem, otóż nie uwierzyłem w jakikolwiek sens poszukiwania tych zakonników, więc chory nawet nie dokończył swojej opowieści. Zastanawiam się, czy dzisiaj nie udałbym zainteresowania? Trudne pytanie. Cytując za Leopoldem Staffem: „Nadzieja – siostra lęku, matka prośby, kornej niemocy starca opiekunka”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.