To jeden z najbardziej nerwowych tygodni w roku. W pracy pośpiech i liczne obowiązki, w sklepach tłok, na ulicach miast korki. Paradoks polega na tym, że ten szalony czas poprzedza dni dla wielu z nas uroczyste i wzruszające, Wigilię oraz Boże Narodzenie. Radość z Narodzenia Pańskiego, ze spotkania z rodziną, z poczucia ducha wspólnoty etc. – mieszanka emocji, jakie towarzyszą nam podczas Świąt, w przypadku każdego kryje pewnie różne proporcje.
Mimo wszystko znamienne, że radość z nadchodzących Świąt zakłócają nam nerwowe przygotowania. Może uda się choć trochę uspokoić nastroje? Zastanowić się raczej nad tym, w jaki sposób chcemy prawdziwie spotkać się z bliskimi lub z Bogiem, niż jaki materialny prezent i komu wręczyć? Ale jest też inne ważne pytanie: co z tej atmosfery zostanie z namina dłużej? Czy nie będzie jak z postanowieniami noworocznymi, które rozmywają się w codzienności, nim skończy się miesiąc, ba! tydzień nawet? Jak sobie z tym poradzić?
Nie sądźcie, że jestem wolny od tego problemu. Długo trwało, zanim wreszcie znalazłem sposób, aby nie wycofywać się z noworocznych postanowień. Mianowicie przestałem je podejmować. Święta to jednak inna historia… Może warto zaplanować na Wigilię jeden czyn, czy to będzie chwila serdecznej rozmowy, szczera modlitwa czy jeszcze coś innego, do czego będziemy wracać, powtarzać w inne, mniej świąteczne dni, których jest przecież tak wiele w naszym życiu? W ubiegłym tygodniu w Warszawie odbył się niezwykły koncert – „Gintrowski – a jednak coś po nas zostanie”. Wręczono na nim Nagrodę im. Przemysława Gintrowskiego „Za wolność w kulturze”, w której kapitule mam zaszczyt zasiadać (piszemy o tym wydarzeniu w wydaniu).Nagrodę otrzymał znakomity aktor Franciszek Pieczka.
Ostatnim utworem koncertu, wykonanym przez wszystkich artystów z towarzyszeniem głosu barda Solidarności, była jego własna pieśń „Dokąd nas zaprowadzisz, Panie”. Zacytuję fragment: „Więc już jutro zaprowadź nas, Panie, bez bagażu i bólu głowy. I gdy nic nam na drodze nie stanie, spróbujemy zacząć na nowo”. Kiedy słuchałem tego utworu, stanęła mi przed oczami scena kończąca film „Quo vadis” Jerzego Kawalerowicza, w której właśnie Franciszek Pieczka, w roli św. Piotra, pyta „Quo vadis, Domine?”, „Dokąd idziesz, Panie?”. Rzecz nie w tym, czy poznamy odpowiedzi na wszystkie nurtujące nas pytania, bo być może w tym życiu na niektóre – nigdy. Rzecz w tym, i tego życzę, abyśmy pytań wykraczających poza nasze życie nie przestali zadawać. g
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.