Już dawno żadna prezentacja sztuki współczesnej nie wpisywała się tak idealnie w aktualne spory. Trwa dyskusja o obaleniu pomnika prałata Jankowskiego, w Watykanie odbywa się szczyt na temat pedofilii w Kościele, prezydent Warszawy podpisuje Kartę LGBT, a partie od lewa do prawa obiecują deglomerację. Gdybym nie wiedział, że Daniel Rycharski porusza te tematy od lat, powiedziałbym, że jego wystawa została wyreżyserowana, a on sam jest postacią fikcyjną.
Wsi spokojna
Religia, prowincja i kultura LGBT to strefy, które dotychczas występowały w parach. Religia i prowincja – raczej zgodnie; religia i kultura LGBT – wręcz przeciwnie. Rycharski idzie w poprzek utartych podziałów, łącząc te trzy obszary. Wszystko ma jednak swój początek w Kurówku, rodzinnej wsi artysty. Jego najważniejsze prace nie tylko tam powstały, ale i funkcjonowały na co dzień. Wieś była ich otoczeniem naturalnym, galerią w plenerze. To dlatego Rycharski długo pozostawał nieodkryty – po prostu nie wystawiał w miastach. W realiach dzisiejszego świata sztuki oznacza to, że nie wystawiał w ogóle. Artysta robi wszystko, aby nie traktować wsi z wyższością.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.