1. Wielka draka w Zjednoczonej Prawicy
Jarosław Kaczyński liczył, że zdecydowane zwycięstwo w wyborach pozwoli mu uniezależnić się od własnych koalicjantów. Stało się inaczej. Liczba mandatów dla obozu Zjednoczonej Prawicy w Sejmie nie zmieniła się, ale zmniejszył się w niej udział PiS. Porozumienie Jarosława Gowina zdobyło aż 18 mandatów, a Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro 17. Tym samym osłabieniu uległa pozycja Jarosława Kaczyńskiego. Oznacza to, że znowu wyjdą na wierzch wewnętrzne napięcia, a wojna buldogów pod dywanem rozpocznie się na nowo.
Obaj partnerzy będą chcieli więcej. Mają inne charaktery i inną wizję swoich ugrupowań. Jarosław Gowin wydaje się do zaakceptowania przez część inteligenckiego i mieszczańskiego elektoratu, Zbigniew Ziobro jest znacznie bardziej ludowy i prezentuje radykalną wersję nieliberalnej prawicy, która chce dalej prowadzić wielki projekt „odzyskania Polski”. Pozostaje też kwestia premiera, którym, jak wszystko wskazuje, zostanie ponownie Mateusz Morawiecki. Jego pozycja będzie również trudna. O konflikcie między obozem Ziobry a obozem Morawieckiego krążą legendy. Patryk Jaki po wyborach stwierdził, że „potrzebna jest rozmowa” na temat zmiany szefa rządu. Również Jarosław Gowin zdradzał kiedyś ambicje zasiadania na fotelu premiera. Jak daleko sięgają apetyty liderów koalicyjnych ugrupowań? Przekonamy się niedługo. Popęd do władzy i stanowisk hamuje pamięć historycznych klęsk.
Przyspieszone wybory z powodu rozpadu Zjednoczonej Prawicy mogą oznaczać utratę władzy i marginalizację wszystkich podmiotów wchodzących w skład koalicji.
2. Senat
Wraz z przejęciem Senatu przez opozycję Prawo i Sprawiedliwość traci kontrolę nad przekazem, jaki płynie z parlamentu do reszty Polski. Senat bez Sejmu nie ma specjalnego znaczenia, ale wymiar symboliczny tej sytuacji może okazać się znaczący. Opozycja będzie miała kontrolę nad obradami i procesem legislacyjnym. Można się spodziewać, że wiele ustaw będzie zmienianych lub odrzucanych przez senatorów. Wydłuży to proces legislacyjny i będzie okazją do tworzenia koalicji i poparcia wokół ważnych dla opozycji spraw. Jarosław Kaczyński będzie szukał pomysłu jak „wyłączyć prąd” Senatowi. Jeśli nie uda się znaleźć formalnego pretekstu, żeby odebrać mu głos, polityka może wyparować z parlamentu. Już dzisiaj niewiele się tam dzieje. Sesje są zwoływane rzadko i trwają krótko, wystąpienia ograniczane są do minimum, a praca komisji to często maskarada. Jedno jest pewne: do tej pory parlament w rękach PiS był maszynką do przepychania w ekspresowym tempie ustaw. Mechanizm właśnie się zepsuł.
3. Kryzys gospodarczy
Wielu ekonomistów i dziennikarzy jest przekonanych, że niedługo światową gospodarkę czeka recesja. Rzeczywiście produkcja przemysłowa w Niemczech w sierpniu była o 4 proc. mniejsza niż rok temu, w Japonii aż o 4,7 proc. Ostatni kryzys gospodarczy miał miejsce już dekadę temu. Okres prosperity musi się kiedyś skończyć. Część opozycji wierzy, że będzie to najlepsza okazja do odebrania władzy PiS. O tym, że kryzys jest jedyną nadzieją opozycji na przejęcie władzy, jest przekonany m.in. doradca Roberta Biedronia Jakub Bierzyński. Jeśli Polska wpadnie w recesję, to spadną dochody budżetu i rząd będzie musiał ciąć wydatki na programy społeczne. Doprowadzi to do wzrostu niezadowolenia i spadku notowań PiS.
Te nadzieje mogą być jednak płonne.Polska ma poduszkę, która chroni ją do pewnego stopnia przed światowymi wstrząsami. Jest nią własna waluta i duży rynek wewnętrzny. Akcja repolonizacji banków powinna nas też chronić przed wyschnięciem kredytów dla przedsiębiorców. PiS może też szukać dodatkowych dochodów w opodatkowaniu najbogatszych Polaków i skuteczniej walczyć z unikaniem opodatkowania przez największe korporacje. W Polsce obowiązuje degresywna skala podatkowa, czyli bogatsi płacą proporcjonalnie niższe podatki niż klasa średnia i klasa ludowa.
Polska w najbliższych latach dostanie znacznie mniej środków z budżetu Unii Europejskiej. Może to uderzyć w inwestycje, ale zanim zakręcenie unijnego kurka stanie się odczuwalne, minie jeszcze dobrych kilka lat.
4. Rozbudzone aspiracje
Często przywoływaną tezą w polityce jest zdanie Alexisa de Tocqueville’a, że rewolucje nie wybuchają wtedy, kiedy jest bardzo źle, tylko wtedy, gdy poprawa sytuacji nie nadąża za aspiracjami ludzi. Tłumaczy to częściowo przyczyny porażki PO w 2015 r. Relatywnie niezła sytuacja gospodarcza przełożyła się na wzrost apetytów ludzi, ale niskie pensje sprawiały, że wielu nie mogło brać udziału w podziale owoców rozwoju.
Podobnie może stać się w drugiej kadencji PiS. 500 plus stanie się czymś oczywistym. Niedługo już niewielu będzie pamiętało, że na umowę-zlecenie w Polsce płacono przed 2015 r. często zaledwie kilka złotych za godzinę.Transfery gotówkowe będzie zżerać inflacja. Dotyka ona najuboższych, bo drożeją produkty pierwszej potrzeby, w szczególności żywność. Nie widać też realizacji obietnicy zapewnienia młodym ludziom mieszkań i reaktywowania publicznych połączeń komunikacyjnych.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.