Allogeniczny przeszczep szpiku (od innego dawcy) to jedna z przełomowych metod leczenia nowotworów hematoonkologicznych. Jakie są jego efekty?
Przeszczepienie allogeniczne szpiku jest wykonywane, gdy zawodzą inne metody leczenia, głównie w takich chorobach jak ostre białaczki, zespoły mielodysplastyczne, niektóre przewlekłe nowotwory mieloproliferacyjne. Możemy wyleczyć lub znacznie przedłużyć życie mniej więcej połowy chorych, którzy bez przeszczepienia nie mieliby na to szans. To sukces medycyny.
Sam przeszczep często się udaje, ale pojawiają poważne skutki uboczne, nawet śmiertelne. Jaka jest ich przyczyna?
Przeszczepienie szpiku, a precyzyjnie mówiąc, komórek hematopoetycznych, to ogromna ingerencja w funkcjonowanie wszystkich narządów, a przede wszystkim szpiku i układu odpornościowego, które muszą się odnowić z przeszczepionych komórek. Dla pacjenta najbardziej niebezpieczne są trzy grupy powikłań. Pierwsze są związane z ostrą i przewlekłą chorobą „przeszczep przeciw biorcy”, kiedy podane pacjentowi komórki układu odpornościowego dawcy identyfikują organizm biorcy jako wroga i zwalczają jego tkanki. Druga grupa powikłań jest związana z infekcjami, trzecia to zagrożenie wznową choroby nowotworowej.
Ciężkie powikłania są spowodowane reaktywowaniem uśpionego wirusa cytomegalii. Dlaczego to tak groźne?
70-80 proc. osób poddawanych przeszczepowi szpiku jest nosicielami wirusa cytomegalii, który przebywa w ich organizmie w formie uśpionej. By przeszczepić szpik, konieczne jest „wyłączenie” układu immunologicznego pacjenta, inaczej odrzuciłby nowe komórki. Układ odpornościowy odbudowywujący się z przeszczepionych komórek dawcy jest niezdolny nawet przez kilka miesięcy do walki z wirusami. Gdy przestaje działać, wirus cytomegalii może się uaktywnić i zacząć namnażać. Konsekwencje są poważne, włącznie z ciężką niewydolnością oddechową i ciężkimi zapaleniami jelit, które mogą się zakończyć śmiercią pacjenta. Dawcami szpiku są zwykle osoby młode, które często nie miały styczności z wirusem cytomegalii, zatem nie mając odporności, nie przekazują jej biorcy szpiku. Największe ryzyko wystąpienia poważnej infekcji istnieje wtedy, gdy biorca jest nosicielem uśpionego wirusa, a dawca nigdy się z nim nie zetknął. Układ immunologiczny biorcy będzie bezbronny wobec reaktywacji wirusa cytomegalii.
Jest już lek, który można podawać biorcy przeszczepu, chroniący przed tymi powikłaniami. Kto powinien go dostać?
To pierwszy lek przeznaczony do profilaktyki. Może być stosowany u pacjentów z wysokim ryzykiem reaktywacji wirusa. To ważne, gdyż leki przeciwwirusowe są silnie toksyczne dla szpiku. Nie możemy ich podać pacjentowi profilaktycznie, bo spowodowałoby to uszkodzenie przeszczepionego szpiku. Nowy lek nie ma takich działań ubocznych, może być podawany nawet bardzo wcześnie po transplantacji przez cały okres, gdy reaktywacja wirusa jest najgroźniejsza dla pacjenta, czyli do setnej doby po transplantacji. Ma unikalny mechanizm działania; jest małe ryzyko, że wirus wytworzy oporność, co się zdarza, gdy stosujemy leczenie standardowe. Podawanie leku nie oznacza, że na 100 proc. wirus się nie uaktywni, jednak grupa wymagająca leczenia będzie ograniczona.
To leczenie w Polsce na razie jest możliwe tylko w ramach tzw. ratunkowego dostępu do technologii lekowych (RDTL). To dobre rozwiązanie?
Nie, dlatego że po przeszczepie liczy się czas, a procedury administracyjne związane z RDTL trwają długo. Dla pacjenta, którego poddajemy tak ciężkiemu zabiegowi, jakim jest przeszczepienie szpiku, musimy mieć lek dostępny w każdej chwili, musi czekać na półce, i to w sensie dosłownym. „Bramka”, przez którą musimy przeprowadzić pacjenta, która jest jego przepustką do życia, jest wąska. Nie możemy sobie pozwolić na niewykorzystanie wszystkich możliwości terapeutycznych w celu zminimalizowania ryzyka niepowodzenia transplantacji i zmarnowanie szans chorego, który czasem po długotrwałej i ciężkiej terapii dotarł do etapu przeszczepienia.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.