Kuchnia łemkowska jest równie tajemnicza jak cała kultura pogranicza polsko-słowacko-ukraińskiego tworzona przez Rusinów, czyli górali karpackich.
Nazwy adzymka, kisełycia, tertianyk czy ciurka niewiele mówią mieszkańcom innych regionów. Podobnie jak homiłki.
W dawnych czasach każda gospodyni łemkowska wykorzystywała stygnący powoli po pieczeniu chleba piec do suszenia przygotowanych wcześniej serowych przysmaków. Do ich przyrządzenia używa się tłustego, pożywnego sera twarogowego zmieszanego z masłem i drobno posiekanymi liśćmi mięty. Uformowane kulki serowe suszą się w przewiewnym ciepłym miejscu przez parę godzin. Następnie wędrują do słoika wypełnionego oliwą albo olejem rzepakowym lub lnianym. Bardziej fantazyjna wersja pozwala dorzucić do słoika parę gałązek tymianku, rozmarynu, lubczyku czy innych pachnących ziół. W takim stanie można je przechowywać nawet do miesiąca.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.