DJ w Berlinie
Kto zachwycił się dwiema wydanymi już w Polsce książkami Paula Beatty („Sprzedawczyk” i „Białoczarny”), ten z przyjemnością przeczyta poprzedzającą je – „Slumberland”. To świetna powieść. Szalona i zarazem oparta na rzetelnej obserwacji świata i zachodzących w nim zdarzeń. Napisana pełnym werwy językiem, w którym aż roi się od żartów, gier słów, kpin z osobistości światowej kultury. Kojarzy się z „Dzikimi detektywami” Roberta Bolaño: u Chilijczyka młodzi poeci szukają zapomnianej poetki z lat 20. ubiegłego wieku, w „Slumberlandzie” DJ z Los Angeles wyrusza na poszukiwanie zapomnianego awangardowego muzyka jazzowego nazywanego Szwa. Chce go namówić, by zagrał do stworzonego przez niego bitu, totalnego i genialnego. Szuka go więc, ale bez skutku, aż do momentu, gdy otrzymuje wysłaną z wschodniego Berlina kasetę porno z rozpoznawalną natychmiast ścieżką dźwiękową, bo jak opisuje narrator powieści „muzyka Szwy to anarchia. To Somalia. To Wydział Komunikacji. To włosy Alberta Einsteina”. Bohater rusza więc do Berlina, zatrudnia się jako „sommelier szafy grającej” (!) w tytułowym klubie i wrasta w miasto, w którym akurat obalono mur. Jak zwykle u Beatty’ego sporo jest tu o sprawach rasowych, ale też o spisku NRD-owskich tajnych służb i innych zwariowanych przypadkach. Jak zwykle wiele żartów z poważnych spraw, z których się na ogół nie żartuje. Ogólnie rzecz biorąc: inteligentna zabawa na wysokim poziomie.
Paul Beatty, „Slumberland”, Sonia Draga – 5/6
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.